MZW nr2-3 Ślipko

Co naprawdę twierdzi bioetyka katolicka?

Sporo osób walczących z „fanatyzmem religijnym” katolików nigdy nie zadało sobie trudu, by intelektualnie zmierzyć się z tym, co krytykują, więc nawet jeśli nie jesteś osobą wierzącą, a może wręcz katolicyzmu szczerze nie znosisz, to wypada, żebyś dokładnie wiedział/a, czego KK faktycznie naucza.

Od kilku tygodni Kościół katolicki stał się ofiarą ataków, których bezpośrednim pretekstem był wyrok Trybunału Konstytucyjnego podważający tzw. kompromis aborcyjny1. Oczywiście treść tego wyroku jest po linii etyki katolickiej, ale sam KK w żaden sposób nie przyczynił się do jego wydania. Wręcz przeciwnie, polski kler starannie unikał wszelkiej konfrontacji w tej kwestii, po to właśnie, by nie sprowadzić na siebie tak silnej fali nienawiści. Co więcej, wielu świeckich zarzucało duchowieństwu pasywność w tej sprawie – większość inicjatyw pro life to inicjatywy laikatu.

Mleko się rozlało, czasu nikt nie cofnie. Reakcje na wyrok pokazały, jak bardzo negatywnie duża część polskiego społeczeństwa reaguje na KK2. Niestety, duża część tych osób, które rzekomo walczą z „fanatyzmem religijnym”, nigdy nie zadała sobie trudu, żeby intelektualnie zmierzyć się z tym, co krytykuje…

Temat tego numeru „Nowoczesnej Myśli Narodowej” został ustalony kilka tygodni wcześniej, niż zapadł ten kontrowersyjny wyrok TK. I wtedy także powzięłam zamiar odświeżenia pewnego tekstu, który opublikowałam kilka lat temu. Tekst ten omawia podstawowe zasady bioetyki katolickiej przedstawione przez Tadeusza Ślipkę w książce Bioetyka3. Przypominając ten tekst, chciałam polskiemu Czytelnikowi przedstawić, co Kościół realnie głosi w pewnych kwestiach. Jeśli więc nawet nie jesteś osobą wierzącą, a nawet wręcz katolicyzmu szczerze nie znosisz, to wypada żebyś dokładnie wiedział/a, czego KK faktycznie naucza.

Bioetyka Tadeusza Ślipki jest pracą bardzo cenną, gdyż w czytelny sposób przedstawia podstawowe zasady wypracowane przez myślicieli katolickich odnośnie kwestii związanych z życiem. Pojęcie bioetyki zostało przez Ślipkę zdefiniowane jako „dział filozoficznej etyki szczegółowej, która ma ustalić oceny i normy (reguły) moralne ważne w dziedzinie działań (aktów) ludzkich polegających na ingerencji w granicznych sytuacjach związanych z zapoczątkowaniem życia, jego trwaniem i śmiercią”4. Bioetyka zajmuje się takimi zagadnieniami jak m.in.: etyka środowiska naturalnego, granice inżynierii genetycznej, graniczne przypadki terapii medycznej, granice walki z cierpieniem.

Nie sposób w ramach jednego tekstu omówić wszystkich zagadnień z zakresu bioetyki. Choć cała Polska żyje teraz kwestią tzw. przerywania ciąży, ja jednak chciałabym się tutaj skoncentrować na dziedzinie etyki środowiska naturalnego. Wiąże się ona z coraz bardziej nachalnym propagowaniem na Zachodzie i w Polsce wegetarianizmu czy wręcz weganizmu, jak również walką choćby z hodowaniem zwierząt futerkowych. Bardzo często w tym kontekście padają zarzuty, że to właśnie chrześcijaństwo doprowadziło do dewastacji środowiska naturalnego, gdyż powoływało się na zasadę wyrażoną w Biblii: czyńcie sobie ziemię poddaną. Sprawy są jednak dużo bardziej skomplikowane, co Ślipko bardzo dobrze pokazuje w swojej książce.

Wskazuje on na to, że w etyce środowiska naturalnego rozpowszechnione są dwie postawy, które odrzuca jako niezgodne z etyką katolicką. Z jednej strony jest to etyka „władztwa człowieka nad naturą” (antropocentryzm, ekskluzjonizm), z drugiej zaś, etyka „czci dla życia” (biocentryzm, inkluzjonizm). Pierwsza z nich traktuje człowieka jako „pana” i „władcę” przyrody, usytuowanego ponad nią, w drugiej zaś jako homogeniczną część przyrody, niczym się nieróżniącą od innych istot żywych5. Zanim więc przejdziemy do omówienia koncepcji Ślipki, przyjrzyjmy bliżej tym dwóm, zdaniem autora, błędnym spojrzeniom na sprawę stosunku człowieka do przyrody.

Antropocentryzm

Etyka antropocentryczna, nazwana etyką władztwa (dominacji) człowieka nad przyrodą, zakłada, że człowiek ma prawo w zupełnie dowolny sposób przekształcać naturę za pomocą techniki i nauki, które darzone są wręcz swego rodzaju kultem. Za pomocą nauki i techniki człowiek może dokonać pełnej racjonalizacji życia społecznego, a przyroda ma zostać przekształcona w sztuczne twory środowiskowe, wbudowane w racjonalną organizację społeczeństwa6. Stechnicyzowana przyroda oraz stechnokratyzowane społeczeństwo mają stać się jedną wielką maszyną, przy pomocy której da się przewidzieć, uporządkować i kontrolować całość ludzkich zachowań w ich różnorodnych relacjach.

Źródeł antropocentryzmu Ślipko upatruje w nowożytnym indywidualistycznym naturalizmie i liberalizmie. Ich podstawową zasadę stanowi przekonanie, iż normatywną podstawą wszelkiej działalności człowieka jest wolność rozwijania wrodzonych mu popędów. Jedyną granicą takiej „wolności” jest wolność innych osób. Ślipko pisze:

Powstały na tym gruncie świat idei filozoficznych przyczynił się w wysokim stopniu do stworzenia duchowej atmosfery, w której rozwinęły się agresywne doktryny ekonomiczne i polityczne nowożytnych systemów społeczno-ekonomicznych zarówno liberalnych, jak i kolektywistycznych. Inspirowane tendencją do nieustannego rozwoju indywidualnego czy zbiorowego, wzmocnione kultem czy wręcz apoteozą nauki i techniki, ożywione wiarą w niezawodność ciągłego postępu, szły na podbój świata pod hasłem homo oeconomicus, społeczeństwa dobrobytu, ujarzmienia przyrody przy pomocy techniki i poddania jej zorganizowanej woli człowieka7.

W tym kontekście Ślipko wymienia zarówno koncepcje A. Smitha, A. Comte’a czy też Marksa.

Ślipko wskazuje na to, iż koncepcje te optymistycznie zakładały, że człowiek będzie w stanie w pełni zapanować nad naturą, a tym samym, za pomocą techniki zdoła rozwiązać wszelkie problemy, np. związane z degradacją środowiska. Rzeczywistość zadała im kłam, stąd Ślipko piętnuje je jako przejaw myślenia utopijnego. Ślipko zwraca uwagę na to, że rozwój techniki przede wszystkim nie pociągnął za sobą rozwoju moralnego. Co więcej, towarzyszy mu pojawienie się niebezpiecznie ograniczonej mentalności technokratycznej.

Ślipko przestrzega przed groźbą szerokiego upowszechnienia się mentalności technokratycznej, kultu postępu i nieustannego rozwoju, maksymalizacji produkcji, wzrostu konsumpcji oraz podnoszenia stopy życiowej.

Dynamika produkcji domaga się choćby sztucznego pobudzania nowych zapotrzebowań konsumpcyjnych, które z kolei oddziałują stymulująco na zwiększenie produkcji wraz z jej naukowo-technicznym zapleczem. W ten sposób wytwarza się zamknięty krąg ekonomiczno-społecznych przyczyn i skutków, który wpływa na duchowy świat wartości, prowadząc do gruntowanych przesunięć w obrębie ich hierarchii. Na czoło wysuwają się dobra materialne8.

Jak wskazuje Ślipko, mentalność naukowa i techniczna nie byłaby w stanie tak mocno oddziaływać na społeczeństwo, gdyby z tą mentalnością nie była związana realna ekonomiczno-społeczna siła w postaci tzw. „technokratów”.

Dzierżąc w swym ręku centralne ośrodki życia gospodarczego i środki masowego przekazu, kształtują rzeczywistość społeczną według własnej wizji „nowego wspaniałego świata”. Wizja ta utożsamia się ze społeczeństwem poddanym i modelowanym według wzorca wybranego i narzuconego przez te właśnie grupy oraz pod kątem ich własnych interesów i żądzy społecznego panowania9.

Ślipko zwraca uwagę, że w takiej strukturze nie ma w ogóle miejsca na afirmację człowieka jako osoby oraz jego moralnych powiązań ze środowiskiem naturalnym. Człowiek zostaje zredukowany do elementu wkalkulowanego w całość rachunku technicznego, mającego zapewnić maksymalną efektywność planowanych procesów socjotechnicznych: „Nad tym wszystkim zaś panuje «inny człowiek»: człowiek – władca maszyn, za pośrednictwem maszyny – władca przyrody, a poprzez przyrodę – władca społeczeństwa, powiedzmy krótko – «człowiek-technokrata»”10.

Ślipko podkreśla, że technokratyzm występuje zarówno w świecie kapitalistycznym, jak i socjalistycznym. Wskazuje na groźbę technokratycznego totalitaryzmu, czyli społeczeństwa, w którym technokraci będą posiadać niczym nieograniczoną władzę.

W myśl bowiem ich koncepcji prawa makrorozwoju społecznego dyktują stan rzeczy, w którym nie tylko świat przyrody, ale – co ważniejsze – także świat ludzkich osób zostałby jednostronnie uzależniony od politycznych, a także ekonomicznych i społecznych ośrodków dyspozycyjnych wszechstronnie stechnicyzowanego społeczeństwa. Deklaracje eksluzjonistów o wolności i poszanowaniu praw jednostki musiałyby się zamienić w dym czczych marzeń filozofów wobec twardej rzeczywistości, w której klucze do całokształtu życia społecznego spoczywałyby w rękach komputerowego gubernatora w postaci odpowiednich elit społecznych11.

Zdaniem Ślipki powstanie takiego totalitaryzmu miałoby negatywne konsekwencje zarówno dla człowieka, jak i dla natury, która jest podstawą jego egzystencji.

Biocentryzm

W przeciwieństwie do antropocentryzmu, biocentryzm traktuje człowieka jako homogeniczną część przyrody i przypisuje równą wartość wszystkim istotom żyjącym (równość biocentryczna). Wszystkie organizmy żywe traktowane są jako „centra” życia, które posiadają swój cel i wartość. Gatunek ludzki nie zajmuje wyjątkowej pozycji w stosunku do innych gatunków, a życie ludzkie oceniane jest wyłącznie w kontekście życia przyrody12. Człowiekowi przypisywany jest więc taki sam status ontyczny jak zwierzętom i roślinom. Co więcej, także nierozumne istoty żyjące traktowane są jako podmioty praw.

Ślipko krytycznie odnosi się do takiego poglądu, wskazując na to, że biocentryczna zasada partnerstwa i szacunku dla wszelkiego życia pociąga za sobą zatarcie istotnych różnic i fundamentalnej hierarchii wartości, jaka zachodzi między przyrodą a człowiekiem13.

Świat życia – to drzewo życia zakończone wyłaniającą się z jego pnia koroną w postaci rozumem wyróżniającego się człowieka. Tym samym została podważona tradycyjna teoria chrześcijańskiej antropologii i etyki, przyznająca człowiekowi uprzywilejowane miejsce na szczycie hierarchii bytów przygodnych14.

Koncepcjom biocentrycznym Ślipko zarzuca, że tkwią one w „kręgu połowicznych rozwiązań i niedomówień”15, a ich wyznawcy są niezdolni do tego, by spojrzeć prawdzie w oczy i uznać jej surową wymowę. Ślipko uważa, że poglądy wielu biocentryków są arbitralne, nieudokumentowane i zawierają wiele nieprecyzyjnych sformułowań. Wskazuje, że zarówno biocentryzm, jak i antropocentryzm poruszają się po tym samym gruncie. Biocentryzm także odwołuje się do materializmu, naturalizmu oraz w pewnym zakresie, scjentyzmu. Autor zarzuca także biocentrykom, iż ci nakładają na człowieka pełną odpowiedzialność za naszą planetę, co związane jest z nowożytnym liberalizmem.

Ślipko zwraca uwagę na to, że wielu biocentryków zarzuca Kościołowi, iż ten, przez swój obraz człowieka jako istoty stojącej ponad przyrodą, rzekomo przyczynił się do powstania kryzysu ekologicznego. Biocentryczni przeciwnicy etyki katolickiej powołują się m.in. na słynny cytat z Biblii, nakazujący człowiekowi, by czynił sobie ziemię poddaną. Ich zadaniem to właśnie Pismo Święte przyczyniło się do powstania mentalności władztwa i panowania nad przyrodą. Według Ślipki zarzut to zupełnie bezzasadny, gdyż słowa te padly w czasach, kiedy to nie człowiek dla przyrody stanowił zagrożenie, ale odwrotnie, przyroda dla człowieka. Biocentrycy krytykują zatem w doktrynie katolickiej wymyśloną przez siebie koncepcję Boga i człowieka. W miejsce chrześcijańskiej koncepcji Boga wpisują te ujęcia, które już w przeszłości zostały przez chrześcijaństwo odrzucone. T. Ślipko ma tu głównie na myśli koncepcję deistyczną, która zakładała nieobecność Boga w świecie. Zdaniem autora taka krytyka opiera się na niezrozumieniu zarówno teologicznej, jak i filozoficznej interpretacji aktu stworzenia świata. Konkretnie chodzi o kwestię pochodzenia świata od Absolutu jako źródła istnienia i trwania wszystkich bytów, według znanej zasady conservatio est continua creatio (podtrzymywanie jest ciągłym stwarzaniem)16. Według koncepcji chrześcijańskiej, człowiek więc powołany jest do tego, by we wszystkich swoich działaniach podejmowanych wobec natury współpracował z jej Stwórcą.

Ujęcie Tadeusza Ślipki

Tadeusz Ślipko z jednej strony odrzuca więc koncepcję dominacji człowieka nad przyrodą, z drugiej zaś zrównania go z przyrodą. Jak jego zdaniem powinien wyglądać stosunek człowieka do przyrody?

Ślipko stwierdza, że mocą duchowego pierwiastka człowiek wyrasta ponad otaczającą go przyrodę, która nigdy nie przekroczy granic materii.

Człowiek zatem jest bytem nie tylko innym, ale istotowo, u samych korzeni swej natury bytem wyższym, jest – krótko mówiąc – osobą. Stwierdzenie osobowego charakteru ludzkiej istoty nie wyczerpuje wszakże pełnej zawartości priorytetu człowieka względem przyrody. Idzie o to, że w myśl chrześcijańskiego pojmowania człowieka na gruncie duchowego wymiaru jego natury kształtuje się równie fundamentalny wymiar moralny tejże natury. Wyraża się on w skierowaniu samego człowieka i jego rozumnej dynamiki do celów transcendentalnych, przez realizację optymalnego wzorca swojej osobowej doskonałości i odpowiadających tej doskonałości imperatywów17.

Ze względu na swój rozum i wolną wolę, człowiek włączony jest w porządek moralny, którego winien przestrzegać. Dotyczy to także kwestii jego stosunku do przyrody. Człowiek stoi ponad nią, ale nie ma prawa zredukować jej do przedmiotu, za pomocą którego będzie zaspokajał swoje zachcianki. W chrześcijańskiej antropologii, człowiekowi wolnościowych popędów (jak go określa antropologia naturalistyczno-liberalna) przeciwstawiony został człowiek przynależący do obiektywnego ładu moralnego. U podstaw chrześcijańskiej etyki środowiska naturalnego leży więc wprawdzie idea wyższości człowieka nad przyrodą, jednakże w jej logicznej zawartości kryją się treściowe elementy, które przeciwstawiają ją paradygmatowi dominacji człowieka nad przyrodą.

Umożliwiając człowiekowi wszechstronne rozwijanie rozumnej aktywności po linii jego moralnych przeznaczeń, [przyroda, przyp. M. Z.-W.] pełni tym samym rolę środka w urzeczywistnianiu zadanej mu moralnej doskonałości i dostępuje uczestnictwa w przysługującej mu moralnej godności. Z tą chwilą także przyroda przestaje być tylko przyrodą; dzięki odniesieniu do człowieka wchodzi w zasięg właściwego mu dobra moralnego i na tej drodze w pewnym stopniu się „humanizuje”. Nie zatraca przez to swego instrumentalnego charakteru, pozostaje nadal w relacji służebnej względem człowieka18.

Ślipko wymienia trzy dziedziny powiązań człowieka z przyrodą: kontemplacji, symbiozy i pracy. Dziedzina kontemplacji wynika z tego, że człowiek tylko poprzez przyrodę realizuje swoje dążenie do prawdy, dobra i piękna. Człowiek nie ma bowiem bezpośredniego dostępu do czystych idei, ich poznanie zapośredniczone jest poprzez przyrodę. Sfera symbiozy człowieka z przyrodą wynika z tego, że stan biologicznego i psychicznego zdrowia człowieka uwarunkowany jest stanem natury. Dziedzina pracy nie wymaga bliższego wyjaśnienia, oczywiście chodzi tu o pracę wytwórczą i produkcyjną. Ślipko wskazuje na to, że trzy poziomy relacji człowieka z przyrodą mają swoje odpowiedniki w sferze moralności. Rozwija zatem koncepcję normatywnych postulatów, a więc praw i obowiązków człowieka, które nakazują mu odpowiednio ukształtować zachowanie względem natury, w każdej z tych trzech dziedzin. Oddajmy głos autorowi:

Właśnie mocą podstawowej zasady, która jako moralnie dobre i nakazane określa podporządkowanie przyrody człowiekowi, ma on moralne prawo do kontemplowania (poznawania, miłowania, estetycznego przeżywania) przyrody, do zachowania jej w stanie niezbędnym dla utrzymania odpowiadających mu warunków życia i do twórczego przetwarzania przyrody. Mając te prawa, ma jednak także idące w parze z tymi uprawnieniami moralne obowiązki. U podstaw etyki środowiskowej musi się znaleźć miejsce również dla tej kategorii moralnej, jaką jest obowiązek uszanowania moralnego ładu w stosunku człowieka względem przyrody i zachowania tego ładu w swym postępowaniu. Co więcej, dla utrzymania normatywnej równowagi w relacjach człowiek–przyroda jest rzeczą niezbędną, aby te trzy rodzaje praw i obowiązków – mimo zachodzącej między nimi hierarchii – były jednak ujmowane integralnie, łącznie, bez eksponowania jednych, pomijania zaś innych. […] Jest przeto jakimś skrzywieniem moralnej perspektywy w tej dziedzinie ludzkiej aktywności, jeżeli się widzi tylko prawa człowieka w jego relacji do przyrody, nie uznaje się zaś obowiązków; a z podobną dewiacją ma się do czynienia, kiedy się akceptuje tylko jedną kategorię praw, praktycznie rzecz biorąc chodzi o prawo do produkcyjnego użytkowania przyrody, ze szkodą dla innych […] integralność ujmowania praw i obowiązków człowieka względem przyrody zakłada współzależność tychże praw i obowiązków, prostą zaś konsekwencją tej współzależności jest współograniczenie ich moralnych zakresów. Konkretnie rzecz biorąc, np. prawo do kontemplacji i symbiozy człowieka z przyrodą nie może mieć tak absolutnego charakteru, aby stało się nieprzekraczalną barierą dla produkcyjnej działalności człowieka. […] Na odwrót, prawo do rozwijania produkcji musi mieć na uwadze uprawnienia człowieka do korzystania z kontemplatywno-witalnych dóbr otaczającej go przyrody. Krótko mówiąc, uprawnienia do kontemplacji i symbiozy z przyrodą podlegają ograniczeniu na rzecz prawa do wytwarzania dóbr materialnych, natomiast prawo do wytwarzania dóbr materialnych podlega analogicznemu ograniczeniu na rzecz prawa do kontemplacji i symbiozy z przyrodą19.

Ślipko wskazuje więc na to, że środowisko naturalne wchodzi w strukturę moralnych praw i obowiązków człowieka jako osoby. Mamy tu więc do czynienia z etyką personalistyczną. W zakresie, w jakim poszczególne osoby działają jako istoty społeczne, środowisko naturalne przybiera znamiona wartości międzyludzkiej i staje się częścią składową dobra wspólnego. Ślipko wspomina także o pedagogice ekologicznej, która powinna nie tylko służyć odpowiedniemu wychowaniu decydentów politycznych, ale ma przyczynić się do przejęcia przez każdego osobistej odpowiedzialności za stan najbliższego otoczenia. Podkreśla również rolę cnót w kształtowaniu prawidłowego stosunku człowieka do natury, przede wszystkim wskazuje na cnotę roztropności i umiaru: „Ustawiając zgodnie z wymogami moralnej swój stosunek do zwierzęcia, urzeczywistnia tym samym doskonałość własnej osobowości”20.

Bioetyka a ekonomia

Na zakończenie tego omówienia warto wspomnieć, że praca Ślipki zasługuje na zainteresowanie także z tego powodu, że porusza kwestię relacji bioetyki i ekonomii. Bioetyka jest bowiem ściśle powiązana z rozwojem technicznym, w końcu chodzi tu o takie zagadnienia jak antykoncepcja, zapłodnienie in vitro, badania prenatalne, aborcja. Wszystkie te nowoczesne produkty albo „usługi” posiadają swój biznesowy aspekt: ich szerokie upowszechnienie leży w interesie ich producentów czy też dostawców. Z punktu widzenia bioetyki katolickiej o dopuszczeniu do obrotu wielu nowych technologii nie powinna decydować „logika rynku”, tylko odpowiedź na pytanie o to, co jest dobre dla człowieka, a co mu szkodzi.

Nie taki diabeł straszny, jak go malują?

Powyżej krótko przedstawiliśmy poglądy księdza profesora Ślipki na kwestie etyki środowiskowej. Jak widać, dalekie są one od stereotypu katolicyzmu jako doktryny sankcjonującej dewastację środowiska czy znęcania się nad zwierzętami w imię Bożego nakazu „czyńcie sobie ziemię poddaną”. W żaden sposób nie sankcjonują też jakiegoś „hierarchicznego zamordyzmu” czy ślepego posłuszeństwa. Wręcz przeciwnie – nakładają na każdego obowiązek głębokiego i samodzielnego namysłu etycznego nad skutkami własnych działań. Przede wszystkim nakazują, by współczesny człowiek zaprzestał kierowania się w życiu chęcią osiągnięcia łatwego zysku jak również niepohamowanego ulegania różnym zachciankom konsumpcyjnym.

Magdalena Ziętek-Wielomska
Instytut Badawczy Pro vita bona
Provitabona.pl

1  Wyrok TK z dnia 22 października 2020 o sygn. akt K 1/20, opublikowany na stronie: https://trybunal.gov.pl/postepowanie-i-orzeczenia/wyroki/art/11300-planowanie-rodziny-ochrona-plodu-ludzkiego-i-warunki-dopuszczalnosci-przerywania-ciazy [dostęp: 07.11.2020].

2  Wypowiedź pełną negatywnych stereotypów krążących w polskiej infosferze zawierają choćby wpisy znanego polskiego trenera NLP Mateusza Grzesiaka, który na swoim profilu www.facebook.com/mateuszgrzesiak/ tak uzasadniał swoje zaangażowanie w #StrajkKobiet: „Bo nie identyfikuję się z Kościołem wypełnionym fanatykami, ukrywającym pedofilię, związanym z polityką, który nie ma nic wspólnego z miłością, otwartością, braterstwem i jest karykaturą pustych haseł, które głosi. […] Bo moją wizją jest Polska nowoczesna, wykształcona, świecka, partner dla świata, a nie średniowieczna prowincja zarządzana przez odciętych od prawdziwych potrzeb społeczeństwa starców, którzy sobie z niej robią folwark” [wpis z 26.10.2020]. A także: „Na naszych oczach następuje zmiana tej młodej demokracji w katotalibową republikę zarządzaną megalomanią zaburzonych jednostek. Wspólnoty równych sobie ludzi w klan z hierarchią dziobania, gdzie kury z wyższych szczebelków srają na te niżej siedzące, cieszące się, że coś im leci i mylące to gówno z czekoladą. Jeśli czegoś z tym nie zrobimy, będziemy za chwilę oglądać kobiety zmuszane do rodzenia dzieci pochodzących z gwałtu, zakaz używania tabletek antykoncepcyjnych, przymus modlitwy pod groźbą kar i inne chore zmiany, które ograniczą nasze prawa, wolności, cofną nas w rozwoju o dekady, jeśli nie wieki. Grzech ich działania jest równie zły, co grzech naszego zaniechania” [wpis z 23.10.2020].

3  T. Ślipko, Bioetyka, Kraków 2009.

4  Ibidem, s. 18.

5  T. Ślipko, A. Zwoliński, Rozdroża ekologii, Kraków 1999, s. 88.

6  Ibidem, s. 89.

7  T. Ślipko, Bioetyka, op. cit., s. 38.

8  Ibidem, s. 49.

9  Ibidem, s. 50.

10  Ibidem, s. 51.

11  Ibidem, s. 40.

12  T. Biesaga, Tadeusza Ślipko uzasadnienie norm chroniących przyrodę i zwierzęta, [in:] R. Janusz (wyd.), Żyć etycznie – żyć etyką, Kraków 2009, s. 1.

13  T. Ślipko, Bioetyka, op. cit., s. 35.

14  T. Ślipko, A. Zwoliński, Rozdroża ekologii, s. 116.

15  Ibidem, s. 117.

16  Ibidem, s. 112.

17  T. Ślipko, Bioetyka, op. cit., s. 41.

18  Ibidem, s. 42–43.

19  Ibidem, s. 44–46.

20  Ibidem, s. 73.

Add a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *