Stanisław Adamczyk artykuł Nowoczesna Myśl Narodowa nr 6-7

Pługiem Facebooka po zbiorowej świadomości

Zwiększenie wolności obywateli czy paraliż demokracji?

Wstęp

Musimy przyjąć, że nasza rzeczywistość to w pewnej istotnej części podlegający ewolucji świat wyobrażeń zawarty w naszej jednostkowej i zbiorowej świadomości. Granice wyobraźni budują słowa opisujące instytucje, które porządkują zasady życia społecznego. Instytucje społeczne odzwierciedlają zmienny zbiór idei, jakie rządzą światem na danym etapie rozwoju ludzkości. Instytucje wytworzone przez powszechnie akceptowane lub narzucone idee tworzą systemy prawne spójne i ściśle określające zasady działania systemu społeczno-gospodarczego.

Na obecnym etapie rozwoju cywilizacja zachodnia funkcjonuje na podstawie zasad wolnorynkowych, stosownie do których całe nasze myślenie przenika logika i potęga pieniądza. Kult wolnego rynku wiąże się z porządkowaniem obrazu świata przez takie słowa lub terminy, jak „konsument”, „przedsiębiorczość”, „innowacyjność”, „konkurencja”, „wzrost PKB”, „podatki”, „dług publiczny” czy „deficyt budżetowy”.

Jednocześnie postępująca od kilkudziesięciu lat globalizacja i konsolidacja rynku sprawiła, że głównym kreatorem świata naszych wyobrażeń stały się wielkie korporacje medialne i technologiczne. Można je śmiało nazwać twórczyniami zbiorowej świadomości, gdyż przestały one neutralnie przekazywać informacje o zdarzeniach i stały się producentkami narracji snutych z (nieobiektywnego) punktu widzenia osób kontrolujących dane medium. Propaganda narracyjna medialnych gigantów silnie wpływa na sposób myślenia pasywnej części miliardów homo sapiens

Ostatnie wydarzenia w USA nakazują przyjrzeć się bliżej wpływowi „czwartej władzy” na świadomość zbiorową. Zablokowanie podstawowych dróg porozumiewania się prezydenta USA Donalda Trumpa z wyborcami zmusza każdego myślącego człowieka do refleksji nad rzeczywistym wpływem rzekomo „wolnych mediów” komercyjnych (w tym social media) na organizowanie przez liberalną demokrację życia społecznego.

To bezprecedensowe zdarzenie ujawniło bagatelizowany wcześniej wyróżnik – zdolność wąskich elit politycznych do kształtowania świata wyobraźni miliardów ludzi. A w przestrzeni cyfrowej ujawniło potęgę „wolnych mediów” w zakresie polityki „dziel i rządź”, czyli metody zarządzania konfliktem społecznym. Również siłę, z jaką można rozbudzić demony przemocy oraz tworzyć alternatywne i konkurencyjne rzeczywistości równoległe w bańkach informacyjnych.

Nie przesądzając, która wersja zdarzeń jest prawdziwa, spróbuję ustalić, dlaczego miliony Amerykanów żyją w alternatywnych rzeczywistościach. Dlaczego 70 mln Amerykanów wierzy w to, że wybory w USA zostały sfałszowane, a pozostali uważają pierwszych za „oderwanych od rzeczywistości”.

Zadanie to jest z tego względu ciekawe dla nas, że podobne zjawisko narastającej polaryzacji politycznej obserwujemy w Polsce. Zapytam poniżej o to, czy podzielane przez wszystkich jednakowe rozumienie rzeczywistości jest dobrem publicznym o znaczeniu fundamentalnym dla samosterowności i samoświadomości podmiotu politycznego, jakim jest państwo demokratyczne.

Wolność słowa” i „wolne media” a równowaga siły propagowania idei

Peter Singer zauważa, że wolność słowa jest tak ważna, że ludzie bezwzględnie muszą mieć prawo do mówienia tego, co inni uważają za obraźliwe lub niedorzeczne. Uważa on, że religie są nadal główną przeszkodą do przemian, które przyniosłyby milionom ludzi ulgę w cierpieniu. W jego ocenie nie wolno ludziom zabronić mówienia tego, co myślą, choćby uderzali swoim myśleniem w prawdy głoszone przez Jezusa, Mojżesza, Mahometa i Buddę, w podstawy kultury na danym terytorium.

Stwierdzenie Singera wydaje się zasadne, ale wyłącznie tam, gdzie rynek propagowania idei jest wolny od dominacji. Dominacja wywołuje przemoc i nieciągłość w ewolucji kodu kulturowego – źródłem zmian są siły zewnętrzne, a nie wewnętrzne i naturalne. Przemoc zaburza sprawdzone zasady współżycia, które wynikają z doświadczeń poprzednich pokoleń.

Równowaga na rynku idei w danym kraju pozwala zastanemu kodowi kulturowemu zachować spójność stosunków społecznych i wyeliminować z jego zakresu destrukcyjne kody kulturowe. Owo sui generis kulturowe DNA ustawicznie reprodukuje w zbiorowej świadomości najlepsze standardy zachowań poszczególnych członków wspólnoty, zapewniające długoterminowy kompromis i jako rękojmia wspólnoty interesów gwarantujące spójność społeczną. Sytuacja zmienia się drastycznie, kiedy kontrolę nad przepływem idei przejmują nieformalne zewnętrzne ośrodki wpływu. Budzenie uśpionych demonów dawnych konfliktów to sygnał, że wolności słowa ktoś nadużywa do innych celów – m.in. do destabilizacji w następstwie destrukcji wspólnej płaszczyzny rozumienia sensu zdarzeń.

Prywatni właściciele opinii publicznej – narzędzie kontroli społecznej

Istnienie rzeczywistej konkurencji jest podstawowym warunkiem prawidłowego funkcjonowania każdego rynku. Równowaga siły przetargowej umożliwia wydobycie z wolnego rynku tego, co w nim najlepsze. Od lat 80. XX w. neoliberalny system gospodarczy przestał postrzegać konkurencję jako dobro publiczne. Postępująca konsolidacja rynku mediów wytworzyła monopole zarówno tradycyjne, jak i cyfrowe. Dziś widać wyraźnie, że żadna poważna debata nie może się już obejść bez cyfrowej przestrzeni Internetu.

Na początku XXI wieku wzrosła potęga takich korporacji cyfrowych, jak m.in. Alphabet (właściciel Google’a i YouTube’a), Facebook i Twitter. W anglojęzycznym świecie macherów od wyobraźni Dolina Krzemowa (Silicon Valley) zdeklasowała o kilka długości News Corporation Ruperta Murdocha. Decyzja tych korporacji co do Donalda Trumpa jasno pokazuje, że świat wolności słowa jest tylko fasadą. To potężne korporacje – tłumiąc jedne idee, a wzmacniając inne – decydują dzisiaj, kto ma prawo głosu, a kto ma milczeć.

Decydują także o kierunku ewolucji systemu społeczno-gospodarczego.

Uzurpują sobie prawo do decydowania o tym, czyj protest lub gniew jest słuszny, a czyj nieuzasadniony, kiedy destrukcja obowiązujących zasad jest nowoczesna i twórcza, a kiedy oznacza zamach na demokrację (ang. threat to democracy), kto ma prawo decydować o legalności zasad rządzących życiem ludzi, a kto nie, kto jest dyktatorem i co jest mową nienawiści, kto jest nienawistnikiem, a kto należy do „uciśnionej przez system” i pozbawionej praw mniejszości.

Monopoliści medialni stali się globalizacyjnym walcem druzgocącym spontaniczną ewolucję lokalnych kultur.

Wspomagają czasami wyimaginowaną „dyskryminację 0,1%” ludności zamieszkującej dane terytorium, godząc tym samym w historyczne zasady współżycia społecznego określone przez 99,9% ludności.

Odcinający na oczach świata od kanałów informacyjnych prezydenta supermocarstwa giganci z Doliny Krzemowej – uzurpując sobie prawo do decydowania, co powinno trafiać do opinii publicznej, a co nie – pokazali wszystkim swoje totalitarne oblicze.

Kapitalizm nadzoru – integracja przestrzeni informacyjnej i mediów cyfrowych

Darmowość dostępu do sieci społecznościowych jest pozorna. Algorytmy mediów cyfrowych przekształcają użytkowników w „sprzedawany towar”, gwarantując reklamodawcom skuteczny mechanizm sprzedaży ich produktów i usług. Przedmiotem obrotu jest energia użytkowników w postaci skupienia i uwagi. Efektem ubocznym biznesu reklamowego jest powstanie nowej formy życia gospodarczego zwanej „kapitalizmem nadzoru”.

Jak zauważa Shoshana Zuboff w swojej książce The Age of Surveillance Capitalism…, nowoczesne technologie informacyjne przestały wyłącznie służyć człowiekowi. Wyraźnie widoczny jest proces silnego oddziaływania na ludzkie decyzje przez techniki manipulacyjne: zarówno na konsumpcyjne, jak i na polityczne. Poglądy polityczne przekształciły się w „produkty” sprzedawane społeczeństwu za pośrednictwem Facebooka (afera Cambridge Analytica, Brexit), tak samo przekształcili się politycy.

Tezy te w wprowadziły do obiegu popkulturowego dwa filmy dokumentalne:

  • The Social Dilemma, w reżyserii Jeffa Orlowskiego;
  • The Great Hack, w reżyserii Jehane Noujaim i Karim Amer.

Wielkie bazy danych o użytkownikach sieci społecznościowych umożliwiły korporacjom z Doliny Krzemowej stworzenie „cyfrowych sobowtórów” przewidujących ich zachowania dzięki tzw. modelowaniu behawioralnemu. Nasze cyfrowe sobowtóry to cyfrowe aktywa generujące dziesiątki miliardów USD zysku akcjonariuszy owych spółek.

Działania te można porównać do militarnych operacji psychologicznych na wielką skalę (ang. PSYOPS). Wylie Christoper, były pracownik Cambridge Analytica, w książce zatytułowanej Mindf*ck… (tytuł nie pozostawia wątpliwości, o co chodzi) opisał szczegółowo operacyjne techniki kształtowania zachowań ludzkich.

Wola homo sapiens nie zawsze jest w stanie oprzeć się perswazji algorytmów sztucznej inteligencji, które bezwzględnie posługują się ludzkimi emocjami i antropologicznymi słabościami, aby kształtować nasze zachowania. Zwłaszcza że świadomość homo sapiens też ma cechy algorytmu reagującego w ściśle określony sposób na bodźce informacyjne z otoczenia.

Bańki informacyjne jako fundament równoległych rzeczywistości

Efekt uboczny działania tzw. „wolnych mediów” i algorytmów cyfrowej przestrzeni informacyjnej (systemów rekomendacji) stanowi silna lokalna relatywizacja tego, co jest uważane za prawdę (narracji powszechnie obowiązującej w danej społeczności), i wzmocnienie tworzenia się równoległych rzeczywistości zamykających ludzi w bańkach informacyjnych (ang. filter bubbles).

Przybliżmy proces powstawania bańki informacyjnej.

Niegdyś zjawisko to występowało na małą skalę, zasadniczo w granicach państw narodowych. Dotyczyło bowiem zamkniętych społeczności, które na co dzień ściśle się stosowały do wartości tradycyjnych, przekazywanych z pokolenia na pokolenie .

Globalizacja, masowa migracja ludności oraz cyfrowe technologie przekazywania informacji dokonały prawdziwej rewolucji, jeśli chodzi o zakres tworzenia i zasięg baniek informacyjnych.

Celem cyfrowych mediów społecznościowych jest jak największa absorpcja uwagi użytkowników gwoli maksymalizacji jej podaży względem reklamodawców. System rekomendacji dąży do skutecznego sprzedawania produktów. Na podstawie zebranych informacji o użytkownikach system ów buduje mapę ich osobowości oraz, w konsekwencji, modele behawioralne precyzyjnie przewidujące reakcje użytkowników na określone bodźce.

W wyszukiwarkach i mediach społecznościowych każdy użytkownik otrzymuje ściśle zdefiniowany przez algorytm rekomendacyjny unikalny zestaw najnowszych wiadomości (ang. news feed). Większe szanse na przykucie uwagi użytkownika ma rekomendowanie m.in. informacji wywołujących emocje i skandalizujących, z elementami manipulacji. Ponieważ fake news przyciągają uwagę wielokrotnie silniej niż informacje prawdziwe, algorytmy podpowiadają je częściej..

Ludzkość bezspornie weszła w „erę post-prawdy”. W otoczeniu znajomych reprezentujących taki czy inny, dla nich wszakże jedynie słuszny punkt widzenia, nie usłyszymy krytyki absurdalnych poglądów. Masowe rozpowszechnianie fake news pociąga za sobą alternatywne narracje dotyczące prawdziwych zdarzeń, budujące równoległe wersje rzeczywistości na terytorium tego samego państwa, miasta czy choćby budynku mieszkalnego. Nawet ludzie żyjący obok siebie mogą wirtualnie przebywać w istotnie zróżnicowanych przestrzeniach wyobrażonych.

Oddalające się od siebie wirtualne światy potęgują proces zrywania więzi międzyludzkich, kulturowych, i atomizację społeczeństwa. Kreatorami alternatywnych rzeczywistości mogą być także wrogie lokalnej kulturze ośrodki wpływu zamierzające podzielić politycznie daną wspólnotę i w rezultacie doprowadzić do destabilizacji politycznej.

Ludzie uciekając od chaosu świata i niepewności wywołanej traumą globalizacyjną szukają bezpieczeństwa w bańkach informacyjnych. Robią to z własnej woli, szukając bliskości z innymi, poczucia komfortu psychicznego, a zarazem stroniąc od dysonansu poznawczego. Dobór znajomych służy temu, by w danej rzeczywistości alternatywnej miały prawo zabierać głos tylko te osoby, które podzielają te same bądź co najwyżej podobne poglądy.

Nasila się więc polaryzacja polityczna. Obejmuje ona takie kluczowe obszary życia społecznego, jak ustrój państwa, rodzina, obyczaje czy religia. Jest to proces, w którym różnice między ludźmi oraz towarzyszące im konflikty utrwalają się, nabierają wymiaru symbolicznego i uzyskują status antagonistycznych kryteriów identyfikacji tożsamości grupowej („my” – „oni”, „swoi” – „obcy”).

Zanika powoli zdolność do kompromisu w dyskusji. Psychologicznie lubimy mieć rację. Powoli przestajemy być obiektywni i konstruktywni w ocenie zdarzeń. W bańkach informacyjnych przekazywane są fake news dotyczące wrogów politycznych, czego nikt nie weryfikuje, gdyż nikt nie jest tym zainteresowany. Fake news tworzą fałszywe stereotypy „wroga politycznego” znajdującego się poza „bańkową wspólnotą”. Strach przed dysonansem poznawczym sprzyja utwierdzaniu psychicznego mechanizmu wypierania realiów.

W Polsce – podobnie jak w USA – widać radykalizację antagonistycznych sił politycznych. Narasta wzajemna nieufność i postępuje dehumanizacja przeciwników politycznych. Wygłaszający monologi liderzy partii politycznych nie są tak naprawdę zainteresowani jakimkolwiek kompromisem z liderami „obozu wroga”. Przemawiają głównie do swoich zwolenników pogłębiając istniejące podziały. Ostracyzm, kultura „unieważniania” przeciwników politycznych (ang. cancel culture) wzmacnia zjawisko trybalizacji, z wolna dzielące wspólnoty na wrogie sobie plemiona – niczym Tutsi i Hutu.

Każdy, kto wypowie w danej bańce pogląd różny od obowiązującej w niej narracji, jest narażony na ostracyzm. W każdym „getcie informacyjnym” znajdują się dysponujący największą władzą symboliczną „liderzy opinii”, którzy osobnika próbującego zwalczyć poprawność polityczną mogą „wygasić społecznie” stygmatem w rodzaju „czerwony”, „faszysta”, „lewak”, „komunista”, „ksenofob” itd., itp.

Stygmat słowny jest narzędziem pacyfikacji. Każda osoba, która otrzyma taki stygmat, jest natychmiast w oczach innych pozbawiana prawa do uczestnictwa w dyskusji. Każdy, kto wcześniej wszedł w spór z taką „stygmatyzowaną osobą”, czuje się zwolniony z obowiązku odpowiadania na jej nawet rzeczowe argumenty. No bo przecież ten „faszysta” (lub „komunista”) nie ma prawa się na dany temat wypowiadać.

Ekspresja poglądów niezgodnych z narracją obowiązującą w danej bańce informacyjnej oznacza automatyczne przyporządkowanie do „zbiorowości wrogiej”, choćby mówca nie zgadzał się z jej narracją.

Podsycanie wzajemnej nienawiści między grupami wyzwala dopaminę, a więc homo sapiens odczuwa w obrębie takich nienawidzących się grup satysfakcję „od strony” swych najniższych instynktów. Historia pokazuje, że Facebook jest idealnym narzędziem koncentracji ludzkiej nienawiści.

Facebooka wielokrotnie zaprzęgano do rozdmuchiwania kolorowych rewolucji i do siania nienawiści. Kolorowe rewolucje na Bliskim Wschodzie i pogrom wyznawców islamu w Birmie są bezspornym dowodem na to, że media społecznościowe to niebezpieczne narzędzie, które może doprowadzić do przemocy i zbrodni.

Zaorana zbiorowa świadomość – społeczeństwo „pęknięte” na wiele części

„Pęknięte społeczeństwo” to stan schizofrenicznego rozszczepienia zbiorowego umysłu na wiele odosobnionych „umysłów podrzędnych”.

Przymiotnik „schizofreniczny” jest tu jak najbardziej zasadny (gr. schizein – rozszczepiać, i phrēn – umysł, czyli rozszczepienie umysłu). Pęknięcie oznacza wytworzenie w ramach początkowo jednej grupy społecznej wielu równoległych systemów wartości i tożsamości. Rozszczepienie społeczne warto rozpatrywać w związku z destrukcją bezpieczeństwa ontologicznego (w rozumieniu prof. Andrzeja Zybertowicza).

Obecny model działania globalnego cyfrowego neuro-mózgu sieci społecznościowych „szufladkuje infosferę” – w państwach objętych jego zasięgiem – dzieląc ją na antagonistyczne części, a tym samym wyzwala potencjał destruktywnej polaryzacji i ją utrwala. Szufladkowanie społeczności, ich podział na antagonistyczne, oddalające się od siebie poznawczo grupy, niszczy wzajemne zaufanie grup i uniemożliwia im realny dialog, a jednocześnie zwiększa realną władzę elit politycznych.

Media społecznościowe są narzędziem sprawowania władzy typu „dziel i rządź”, jednak ich ostatecznym produktem jest „pęknięte społeczeństwo”, niezdolne do samoorganizacji.

Gdzie świadomość zbiorowa jest podzielona na wiele równoległych i skonfliktowanych ze sobą nawzajem alternatywnych wersji rzeczywistości, tam nie zadziała kolektywna mądrość i samowiedza.

Rozszczepienie zbiorowego umysłu powoduje paraliż – podmiot sterowany traci samoświadomość i samosterowność. Z łatwością można mu wtedy narzucić narrację działającą wbrew jego interesom.

Paraliżująca dla działania demokracji jest okoliczność, że do „szufladkowania” dochodzi „w poprzek” interesów klasowych poszczególnych grup społecznych. Demokracja nie jest możliwa bez świadomych swoich interesów, zorganizowanych obywateli i bez dialogu strategicznych grup interesów.

Demokracja wymaga samodzielnego myślenia, a nie bezrefleksyjnego szukania komfortu i powtarzania narracji zasłyszanych we własnej bańce informacyjnej. Trwanie w sztucznie podsycanym konflikcie i zmarnowana na analizę fake news energia mózgu paraliżuje kolektywną mądrość i uszczupla zdolności ewolucyjne. Jak zauważa Tristan Harris, były etyk Google’a, „nie rozwiążemy żadnego problemu, jeśli nie ustalimy, co jest prawdą, a co fałszem”.

Na masową skalę następuje „wdrukowywanie” młodym generacjom fałszywego sposobu rozumienia rzeczywistości. Brak doświadczenia życiowego sprawia, że młodzi nie potrafią rozpoznać swoich fundamentalnych życiowych interesów ani pojąć, iż w świecie wielu ograniczeń (na różnych poziomach) nie jest możliwa całkiem „darmowa wolność dla każdego”.

Algorytmy globalnych mediów społecznościowych i ich programiści nigdy nie zdołają zdefiniować prawdy obiektywnej. Mogą tylko narzucić swoją subiektywną wersję narracji. W każdej lokalnej kulturze prawda będzie inna – to następstwo swoistej narracji, wynikającej z doświadczeń setek wcześniejszych pokoleń formujących tradycję i tworzących lokalne kody poprawnych zachowań.

Związane z postępującą globalizacją infosfery brutalne niszczenie różnorodności lokalnych kultur redukuje systemową zdolność całej ludzkości do przetrwania. Różnorodność państw i kultur jest dobrem. Wyłącznie różnorodność i przez to dywersyfikacja kulturowa zwiększa szanse na biologiczne przetrwanie homo sapiens. Koniec końców przetrwają kultury lepiej przystosowujące się do zmian warunków naturalnych. Kultury nieprzystosowane wyginą.

8 marca 2021 r.

dr Stanisław Jan Adamczyk


Dziękujemy za zainteresowanie naszym czasopismem. Liczymy na wsparcie informacyjne: Państwa komentarze i polemikę z naszymi tekstami oraz nadsyłanie własnych artykułów. Można również wpierać nas materialnie.

Dane do przelewów:

Instytut Badawczy Pro Vita Bona BGŻ BNP PARIBAS, Warszawa

Nr konta: 79160014621841495000000001  

Dane do przelewów zagranicznych:

PL79160014621841495000000001

SWIFT: PPABPLPK

Add a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *