MHa_13-14

Obwód Kaliningradzki jako gwarant nietrwałości zbliżenia rosyjsko-niemieckiego i bezpieczeństwa polskich interesów na Ziemiach Zachodnich i Północnych

Prusy a Obwód Kaliningradzki. Podłoże konfliktu interesów niemiecko-rosyjskich o tę ziemię

Rosyjska, a dawniej radziecka enklawa nad Morzem Bałtyckim, od lat spędza sen z powiek różnym strategom, analitykom, komentatorom, przede wszystkim zaś politykom państw zachodnich NATO i Unii Europejskiej. Jest to terytorium przecinania się strategicznych interesów mocarstw zachodnich i Federacji Rosyjskiej. Także w chińskiej koncepcji Jednego Pasa i Jednej Drogi Obwód Kaliningradzki jest coraz mocniejszym punktem tranzytu chińskich towarów do Europy zarówno drogą kolejową, jak i morską. Jest to więc niezwykle ważny punkt na geopolitycznej szachownicy. Jest to też terytorium niezwykle historycznie ważne dla pruskiej państwowości i jej militarnego charakteru, które stało się w XIX i XX wieku dominującym czynnikiem zjednoczenia Niemiec pod swoją hegemonią. Wynik II wojny światowej oznaczał klęskę Niemiec i likwidację Prus, jednak fizyczną, nie zaś formalnoprawną. Większość ziem tego dawnego niemieckiego kraju związkowego przypadła w zdecydowanej większości Polsce, wyjątek stanowiła prowincja Prusy Wschodnie, której północna część została wcielona do ZSRR. Stalinowi chodziło o posiadanie przez imperium radzieckie niezamarzającego portu nad Bałtykiem, a precyzyjniej, o potężną bazę wojskową, mającą kluczowy potencjał operacyjno-strategiczny w tej części Europy.

Dla Prus dawny Królewiec, zwany obecnie Kaliningradem, to miejsce koronacji książąt i królów pruskich oraz jednego cesarza Niemiec. Można więc nazwać to miasto pruskim Krakowem. Jak już zostało wspomniane, II wojna światowa oznaczała klęskę III Rzeszy, lecz nie jej kapitulację. Jak twierdzi dr Rafał Brzeski: „Stan ten potwierdził w orzeczeniu z 17 sierpnia 1956 roku niemiecki Trybunał Konstytucyjny, który uznał, że »Rzesza Niemiecka mimo załamania w 1945 roku nie uległa likwidacji«. Ten sam Trybunał Konstytucyjny, który niedawno uznał, że jest sądem ostatniego słowa”.Oznacza to ni mniej ni więcej, że Niemcy uznają ziemie pruskie fizycznie utracone po 1945 za swoje nieodłączne terytorium. I tym samym Obwód Kaliningradzki jest wciąż dla Berlina północną częścią Prus Wschodnich. W związku z tym rodzi się pytanie, czy zaistniałe po rozpadzie Związku Radzieckiego i zjednoczeniu Niemiec zbliżenie niemiecko-rosyjskie jest z punktu widzenia Berlina konkretnym trwałym celem czy też jest wyłącznie metodą do osiągnięcia ukrytego konkretnego zamiaru?

Trzeba w związku z tym przyjrzeć się różnym koncepcjom, których wynikiem miała być utrwalona przyszłość Obwodu Kaliningradzkiego, jak i jego czasowy charakter. Począwszy od 1945 roku władze radzieckie projektowały, do których republik ZSRR należeć będzie nowo nabyte północne terytorium Prus Wschodnich. Zakładano, że do litewskiej SRR lub białoruskiej SRR. Obie te koncepcje upadły, Litwa miała bowiem zbyt małą populację, by zagospodarować obszar zamieszkały uprzednio przez ponad milion Niemców, zaś Białoruś nie miała z tym terytorium bezpośredniej styczności. Zdecydowano więc o włączeniu do rosyjskiej SRR. Napływowa ludność, przeważnie rosyjska, wywodziła się z rodzin osadników wojskowych przybyłych z rosyjskich terenów okupowanych w czasie wojny przez Niemców, czyli z okolic Stalingradu, Woroneża czy Leningradu. Miało to na celu ułatwić i przyspieszyć mentalną kolonizację tego terytorium. Mimo to po reformach terytorialnych w czasach Chruszczowa Obwód Kaliningradzki ponownie został zaoferowany litewskiej SRR, jednak I Sekretarz Komunistycznej Partii Litwy – Antanas Sniečkus nie chciał przyłączenia do Litwy terytorium z milionem ludności rosyjskiej, która mogłaby zdominować mu kraj. W tym samym czasie władze NRF za potworne pieniądze chciały od ZSRR kupić ten region, ale było to bardziej działanie rozpoznawcze. Niemcy jednak nie zrezygnowali, ponieważ kolejne próby „wciśnięcia” Obwodu Litwie miały miejsce jeszcze za Gorbaczowa, w roku 1987 i po upadku ZSRR.

Niemieckie resentymenty w koncepcji neutralizacji rosyjskiej eksklawy

Kalkulacja z wykorzystaniem Litwy jako forpoczty niemieckiego rewizjonizmu była logiczna, ponieważ Litwa jako słaby system polityczny nie poradziłaby sobie z zagospodarowaniem takiej prowincji, byłby to więc łakomy kąsek dla Niemiec, by co najmniej kontrolować ją gospodarczo po wchłonięciu Litwy w struktury zdominowanej przez Niemcy Unii Europejskiej. Kiedy i to się nie udało, podjęto próbę neutralizacji wpływów Moskwy na Kaliningrad. Zaproponowano kilka rozwiązań, których celem było włączenie Obwodu Kaliningradzkiego w tzw. krwiobieg zjednoczonej Europy. Polegało to na utworzeniu szeregu koncepcji zarządzania tym regionem w interesie niemieckim. Należy szczególnie wymienić tu kilka z nich, bo w ich nazwach można odczytać cel takiego rozwiązania. Szczegółowo w swej książce Kaliningrad – szansa czy zagrożenie dla Europy Bałtyckiej. Monografia społeczno-gospodarcza, Gdańsk 2013, s. 352, opisał je Tadeusz Palmowski. Oto najważniejsze z nich w kwestii relacji niemiecko-rosyjskich:

1. Kondominium Rosji, Niemiec, Polski i Litwy z własną walutą i autonomią, przy dalszej przynależności do Rosji. Byłaby to strefa wolnego handlu z możliwością swobody osiedlania się. Był to pomysł hrabiny Marion Dönhoff.

2. Hanzeatycki Region Bałtycki, pomysł z roku 1993 forsowany przez estońskich polityków, będący propozycją stworzenia konfederacji czterech państw bałtyckich – Litwy, Łotwy, Estonii i Obwodu Kaliningradzkiego jako czwartego państwa. Nazwa ewidentnie sugerowała nawiązanie do tradycji Hanzy Niemieckiej.

3. Euroregion Königsberg, doświadczalny pomost współpracy między Rosją i UE, zdemilitaryzowany, punkt startu inwestycji zachodnioeuropejskich na rynku rosyjskim. Koncepcja ta powstała w roku 1994 w Parlamencie Europejskim.

4. Niezależne państwo bałtyckie „Borussia”, ze zwiększonym udziałem ludności niemieckiej i litewskiej przy zmniejszeniu ludności rosyjskiej. Językami równoprawnymi byłyby rosyjski, niemiecki i litewski. Autorem tej koncepcji był litewski pisarz i poeta Tomas Venclova, urodzony w Kłajpedzie.

Już na tej podstawie widać, jakie są prawdziwe intencje niemieckiej polityki zbliżenia z Rosją. Na wszystkie te pomysły dezintegracji Obwodu Kaliningradzkiego dotychczas nie zgadzali się rosyjscy wojskowi, którzy uważają ten region za kluczowy dla bezpieczeństwa Rosji w tej części Europy, z możliwością projekcji siły z jego terytorium. Dlatego też ciągle unowocześnia się instalacje militarne w Obwodzie. Druga kwestia sporna między Rosją i Niemcami, to forsowana przez Moskwę budowa Bałtyckiej Elektrowni Atomowej w Obwodzie. Berlin rękami Zielonych, polityków znad Wisły i krajów bałtyckich, stara się w delikatny sposób nie dopuścić do inwestycji. Na razie się to udaje, gdyż jej otwarcie byłoby końcem marzeń o powrocie tych ziem do Niemiec. Rosjanie proponowali III RP udział w budowie tej elektrowni i sprzedaży taniej energii z niej do naszego kraju. Na razie bez skutku. Elity nadwiślańskie zgodnie z wolą pruską, którą to postawę potępił swego czasu Roman Dmowski – bardziej nienawidzą Rosji, niż kochają Polskę. Budowa elektrowni atomowej oznaczać by mogła kres marzeń o Königsbergu, czego ukształtowane często przez niemieckie instytucje nadwiślańskie kliki polityczne nie raczą dostrzec. Traktują to jako zagrożenie dla NATO i UE, niż jako szansę dla Polski. A miasto Kaliningrad nawet w oficjalnych komunikatach nazywają prowokacyjnie Królewcem, manifestując tym samym poparcie dla Niemiec i narażając się na gniew Rosji. Dlatego pewnie dopiero chińska inicjatywa Jednego Pasa i Jednej Drogi, zwłaszcza po przewartościowaniu geopolitycznej szachownicy po roku 2025, będzie szansą na współpracę pomiędzy być może suwerenną wtedy już Polską i Rosją, także transgraniczną z Obwodem Kaliningradzkim.

Niemcy, Rosja i kwestia Polska w kontekście eksklawy kaliningradzkiej

Obwód Kaliningradzki to klin wbity w trwałość idei zbliżenia niemiecko-rosyjskiego. Jego istnienie w granicach Rosji jest gwarantem niemieckiego knucia przeciwko temu państwu i jego eksklawie. Ten okręg jako terytorium państwa rosyjskiego to także nasz potencjalny sojusznik w sporze z Niemcami o przynależność naszych Ziem Odzyskanych, co swego czasu trafnie zdiagnozował wybitny, aczkolwiek przemilczany działacz narodowy Jan Bohdanowicz. I tylko caryca Elżbieta Romanowa, która w 1759 roku inkorporowała Prusy Wschodnie do Rosji, a obecnie upamiętniona jest w formie pomnika na koniu w mieście portowym Bałtyjsk na terenie Obwodu Kaliningradzkiego, zapewne z troską spogląda z cokołu w przyszłość, by ponownie nie doszło w niej do kolejnego „Cudu domu Brandenburskiego”. A tu chińskie interesy są wyraźnie sprzeczne z angielskimi i anglosaskimi w ogóle, więc historia powtórzyć się już tym razem nie powinna.

Marcin Hagmajer

Bardziej kochajmy Polskę, niż nienawidźmy Rosji, to i Rosja nas polubi, zaś wtedy to Niemcy obejdą się smakiem.


Dziękujemy za zainteresowanie naszym czasopismem. Liczymy na wsparcie informacyjne: Państwa komentarze i polemikę z naszymi tekstami oraz nadsyłanie własnych artykułów. Można nas również wpierać materialnie.

Dane do przelewów:
Instytut Badawczy Pro Vita Bona
BGŻ BNP PARIBAS, Warszawa
Nr konta: 79160014621841495000000001

Dane do przelewów zagranicznych:
PL79160014621841495000000001
SWIFT: PPABPLPK

MH_13-14

NRD jako niewykorzystany mur obronny Polski przed zachodnioniemieckim rewizjonizmem

Mur Berliński i państwo NRD mogły i powinny odgrywać dla nas rolę muru obronnego przed zachodnioniemieckim rewizjonizmem, podobną do roli Korei Północnej w strategicznej koncepcji ChRL przed amerykańską armią stacjonującą w Korei Południowej. Przez brak własnej strategii i wyobraźni straciliśmy ową szansę i w konsekwencji – także własną suwerenność.

11-12-13-Marcin-Hagmajer

Niewykorzystana geopolityczna szansa, czyli przyczyny klęski koncepcji sojuszu ChRL – PRL

Nawet najlepszy potencjał może być zmarnowany, gdy w narodzie zabraknie świadomego organizatora systemu. Chińczycy mają swoje elity i są już światowym liderem, który niedługo zdominuje słabnące Stany Zjednoczone Ameryki Północnej (SZAP). My natomiast nie mamy własnych elit i jesteśmy systemem neokolonialnym. Gdzie zatem popełniliśmy błąd?

Polosak_Andrzej_NMN_8-9

WŁADIMIR PUTIN „MADE IN GERMANY”

„Komuch”, „agent KGB”, „faszysta”, „tyran”, „dyktator” – to tylko niektóre określenia stosowane na polskiej scenie politycznej w celu scharakteryzowania prezydenta Federacji Rosyjskiej Władimira Putina. Określenia te mają wzbudzać w odbiorcach negatywne uczucia, od pogardy po strach. Być może jednak Putin nie jest tak groźny, jak się go w Polsce przedstawia. Dlatego, że – przypuszczalnie – jest projektem politycznym Niemiec.