MZW_13-14

Niemiecka pułapka?

26 grudnia 1991 r. Związek Radziecki ogłosił samorozwiązanie. Kilka miesięcy później, w 1992 r., Francis Fukuyama publikuje swoją słynną książkę Koniec historii, w której ogłasza wieczne zwycięstwo wartości i ideologii świata zachodniego. Miliony obywateli byłego już Bloku Wschodniego wierzą, że oto wchodzą do Raju, gdzie czeka ich beztroskie życie w dobrobycie. Tak w końcu Zachód prezentował się w swojej własnej propagandzie, która w znacznym stopniu przyczyniła się do upadku państw tzw. realnego socjalizmu.

Co się potem działo, wszyscy wiemy – a przynajmniej ci, którzy odróżniają informacje od propagandy. Gospodarka byłych państw komunistycznych została dosłownie rozgrabiona przez zachodnie korporacje, na spółkę z lokalnymi ekskomunistami i częścią działaczy „opozycji demokratycznej”. W najbardziej skrajnej formie proces ten został przeprowadzony w samej Rosji, gdzie w krótkim czasie powstała kasta oligarchów skupiających w swoich rękach bajeczne fortuny, podczas gdy większość Rosjan żyła w prawdziwej nędzy, bo państwo nie było w stanie wypłacać regularnie pensji czy emerytur.

Także i w Polsce zamykano fabryki, a działające zakłady „prywatyzowano”, ludzie wyrzucani byli na bruk, poziom życia dużej części Polaków gwałtownie się obniżył. Problem rosnącego bezrobocia polscy decydenci rozwiązali poprzez przystąpienie Polski do UE, gdyż dzięki temu miliony polskich pracowników mogły wyjechać na Zachód, gdzie też większość została, przez co Polska trwale straciła kolejnych obywateli. Jednocześnie została podpięta pod niemiecki system gospodarczy i stała się taśmą produkcyjną dla Niemców, co także przyczyniło się do rozwiązania problemu bezrobocia. Ta część Polaków, która np. poprzez własne firmy produkujące dla Niemców została włączona w niemiecką gospodarkę, zaczęła się bogacić, odczuwając powstały układ jako pozytywny. Jednocześnie Polska została zalana różnymi niemieckimi produktami, co także przez Polaków, wygłodniałych tych dóbr materialnych, których w PRL brakowało, zostało odebrane pozytywnie. Koszt tej zmiany, w postaci utraty suwerenności gospodarczej i posiadania własnego przemysłu o znaczeniu strategicznym, jak również totalnego spadku innowacyjności i zaniku własnej myśli technicznej, przez większość Polaków nie został nawet zauważony, a jeśli nawet, to zignorowany. W końcu nastąpił „koniec historii” i jesteśmy jedną wielką ogólnoludzką i kochającą się rodziną.

Ostatnie miesiące to początek „końca historii”. Świat zachodni już zrozumiał, że stracił kontrolę nad Chinami, które wcale nie zamierzają być marionetką w jego rękach i narzędziem do budowy systemu „globalnego zarządzania”. Elity zachodnie, zaślepione wiarą w swoją ideologię, jak również błędnie przypisujące swoje własne – niskie i cyniczne – motywacje chińskim decydentom, obudziły się z przysłowiową ręką w nocniku.

Największym przegranym ostatnich miesięcy są Stany Zjednoczone, które dosłownie rozsypują się jak domek z kart. Dopiero co amerykańskim parlamentarzystom udało się dogadać w sprawie podniesienia pułapu zadłużenia o 480 mld dol., bez czego rząd amerykański nie byłby w stanie obsługiwać swojego długu już od 18 października1. Bezrobocie rujnuje gospodarkę, ludzie nie mają za co płacić czynszu i są wyrzucani na bruk. W wielu miastach pojawiły się namioty, w których po prostu mieszkają bezdomni. Innymi słowy: bańka prysła.

Warto wskazać także, że drugie byłe imperium anglosaskie, czyli Wielka Brytania, nękane jest licznymi problemami spowodowanymi przez Brexit, którego nawet nie było w stanie przeprowadzić w sposób gładki, sprawny i zgodnie ze swoim interesem.

Klaus Schwab: agent niemieckiej agendy „kapitalizmu interesariuszy”

Klaus Schwab, założyciel Światowego Forum Ekonomicznego w Davos, w swojej komentowanej na całym świecie książce z lipca 2020 roku (którą napisał z pomocą francuskiego dziennikarza Thierry’ego Mallereta) Covid-19: Wielki Reset (Covid-19: The Great Reset)2, z zadowoleniem stwierdził, że czas dominacji Anglosasów się skończył. Natomiast w ostatniej pracy (tym razem napisanej wspólnie z Peterem Vanhamem), ze stycznia 2021 r., Kapitalizm interesariuszy: Globalna ekonomia, która pracuje na rzecz postępu, ludzi i planety (Stakeholder Capitalism: A Global Economy that Works for Progress, People and Planet)3 otwarcie mówi, że po Wielkim Resecie czas panowania anglosaskiego neoliberalizmu się skończył i będzie obowiązywał nas „kapitalizm interesariuszy” (stakeholder capitalism), który jest wzorowany na modelu niemieckim i skandynawskim. Na czym ma polegać ta zmiana? Zasadniczo chodzi o to, że firmy mają uwzględniać interesy wszystkich swoich „interesariuszy” (stakeholder), czyli podmiotów, które w jakimś stopniu są dotknięte przez ich działalność. Należą więc do nich nie tylko właściciele czy udziałowcy (shareholder), ale także pracownicy, klienci, dostawcy, konsumenci, rządy, gminy, organizacje pozarządowe i planeta, czyli Matka Ziemia. Nie będziemy tutaj dalej opisywać tego modelu, gdyż zrobimy to w innym miejscu i tam dokładnie wytłumaczymy, na czym polega jego problematyczność – na pierwszy rzut oka idea wygląda przecież szlachetnie. Zasadniczo chodzi o to, że globalne korporacje już się zorientowały, że ludzie mają dość i że w każdej chwili może wybuchnąć globalna rewolucja społeczna. Postanowiły więc zastosować manewr Bismarcka i rzucić motłochowi socjalne ochłapy, żeby siedział cicho i się nie buntował. Ideologia neoliberalizmu – czyli zły „kapitalizm udziałowców” (shareholder capitalism) – która posłużyła do wywłaszczenia milionów ludzi, już się bowiem zużyła i teraz trzeba ją zamienić w nową ideologię, w postaci dobrego „kapitalizmu interesariuszy” czy też „kapitalizmu inkluzywnego”.

Klaus w swojej książce wprost pisze o tym, że to JEST model niemiecki i skandynawski, czym wpisuje się w ponad 150-letnią niemiecką krytykę Anglosasów. To, co w połowie XIX w. w Niemczech krytykowane było jako „kapitalizm manchesterski” (od angielskiego miasta Manchester, symbolu „pierwszej rewolucji przemysłowej”), przez Schwaba nazywane jest wspomnianym już złym „kapitalizmem udziałowców” (shareholder capitalism). To Niemcy mają więc być twórcami nowej globalistycznej ideologii, pod sztandarami której przeprowadzana będzie „czwarta rewolucja przemysłowa”, jak również realizowana tzw. Agenda 2030. „Kapitalizm interesariuszy” ma po prostu stanowić nową ideologię globalistycznych elit, które będą teraz krytykować niepohamowaną żądzę zysku, nieokiełznany indywidualizm i konsumpcjonizm, i które wszystkimi siłami będą promować agendę tzw. zrównoważonego rozwoju.

Sprawa ma olbrzymie znaczenie, gdyż Niemcy widzą wreszcie na horyzoncie ten moment, na który tak długo czekały. Upadek Anglosasów ma bowiem stanowić dla nich szansę na globalne wybicie się. A własna ideologia jest podstawą do tego, by takie wybicie przeprowadzić.

Chiny i Niemcy

Nie ma żadnych wątpliwości, że globaliści liczyli na to, że Chiny – choćby ze względu na swój „antyanglosasizm” – podłączą się do nowej globalistycznej agendy i dadzą jej potężne wsparcie. Nie bez powodu Klaus Schwab przed laty wysłał do Chin własnego syna, który został dyrektorem przedstawicielstwa Światowego Forum Ekonomicznego w Państwie Środka. Podobno nawet ożenił się z Chinką.

Wszystko jednak wskazuje na to, że się przeliczyli. Chiny nie potrzebują już Schwaba, który potrzebny był im w latach 70. i z którego wsparcia dużo korzystali, żeby rozwinąć swój własny przemysł. Już wiedzą, że za kilka lat będą hegemonem i że nikt już ich nie powstrzyma przed osiągnięciem tego statusu. Tym samym interesy Niemiec i Chin stają się coraz bardziej rozbieżne.

Jednym słowem: Niemcy liczyły na to, że za pomocą Chin będą mogły zrealizować swoją wizję utworzenia bloku euroazjatyckiego, którego byłyby ideologicznym gospodarzem i z którego czerpałyby olbrzymie korzyści ekonomiczne. Pod swoją kontrolą utrzymywałyby całą Europę, w postaci Unii Europejskiej, której byłyby „małym hegemonem” i przedstawicielem w Państwie Środka. To Niemcy miały Chinom dostarczać technologii, rozwiązań finansowych, administracyjnych itp. A Chiny miały tanio produkować dla niemieckich firm, by te mogły sprzedawać swoje towary na całym świecie.

Rzecz w tym, że układ ten miał zawierać jakże charakterystyczny dla niemieckiego myślenia rys asymetrii – to Niemcy miały być tym bardziej rozwiniętym technologicznie partnerem i to Niemcy miały narzucić Chinom swoje własne wartości, choćby w postaci ideologii „kapitalizmu interesariuszy”. Wpadły jednak w pułapkę swoich własnych koncepcji, które w zasadniczo niezmienionej formie realizują od czasów powstania II Rzeszy w 1871 r. Udało im się „oszwabić” Europę, udało im się przetrwać Anglosasów, ale Chińczyków nie doceniły.

W tym kontekście rok 2020 był zupełnie przełomowy, gdyż właśnie wtedy Niemcy straciły zaszczytny tytuł „mistrza światowego eksportu” (Exportweltmeister) w dziedzinie maszyn i bardziej skomplikowanych urządzeń na rzecz Chin4. Sytuacja dla nich powoli staje się trudna, żeby nie powiedzieć – krytyczna. Stąd też Bertelsmann Stiftung pod koniec sierpnia opublikowała opracowanie Scenariusze globalizacji – Wyzwania i opcje działania z punktu widzenia niemieckiej gospodarki (Globalisierungsszenarien – Herausforderungen und Handlungsoptionen aus Sicht der deutschen Wirtschaft)5, przedstawiające pięć możliwych scenariuszy rozwoju sytuacji geopolitycznej, ze wskazaniem na ich skutki dla sytuacji niemieckiego przemysłu6. Tłem dla zmieniających się okoliczności jest oczywiście walka o władzę między Stanami Zjednoczonymi a Chinami. Przyjrzyjmy się krótko tym scenariuszom, gdyż dobrze pokazują niemiecki punkt widzenia.

Tylko dwie opcje przedstawione w ekspertyzie zakładają bliższą współpracę między Waszyngtonem a Pekinem. Scenariusz nazwany jako „zreformowany multilateralizm” polega na tym, że Stany Zjednoczone, Chiny i UE pozostają w łagodnym, nieagresywnym konflikcie systemowym, w którym wszyscy aktorzy dążą do współpracy i rozwiązań na poziomie multilateralnym. Jest to wymarzony scenariusz dla niemieckiej gospodarki. Znacznie mniej korzystny, ale nadal akceptowalny dla niej, jest scenariusz „G2”, zakładający bardziej kooperatywne relacje między USA a ChRL przy równoczesnej utracie wpływów ze strony UE, która nie ma statusu niezależnego aktora politycznego. Firmy niemieckie mimo wszystko byłyby w stanie nadal bez problemu działać na obu rynkach – i chińskim, i amerykańskim.

Te „kooperatywne” scenariusze ekspertyza uważa za mniej prawdopodobne niż te zakładające ostrzejszy konflikt między USA i Chinami, który niemieckim firmom może bardzo utrudnić życie. Najkorzystniejszy z nich to scenariusz nazwany jako „zimny pokój”, według którego napięcia między obydwoma państwami nie słabną, a USA zachowuje swoją pozycję hegemona świata zachodniego, natomiast UE – pozycję „młodszego partnera”7. Wszyscy się zbroją, świat zachodni próbuje uniezależnić się od chińskich produktów high-tech, jak również rosyjskiego gazu. Zachód podtrzymuje swoją ideologiczną narrację, która propagowana jest w mediach społecznościowych, przez co całe społeczeństwo patrzy na Chiny jako wrogi obóz. Przedsiębiorstwa z UE muszą zdecydować się na współpracę z jedną ze stron, ale zawsze istnieje jakieś pole do lawirowania między obydwoma obozami (przypomnijmy, że Niemcy z dużym sukcesem praktykowali to w czasie Zimnej Wojny).

Czwarty scenariusz to „świat podzielony na kilka bloków”. W tym scenariuszu UE zdołała zapewnić sobie pozycję niezależnego, silnego aktora między dwoma wielkimi mocarstwami: USA i Chinami. Jej spójność polityczna sprawia, że ​​jest globalnie bardziej istotna. Poszczególne bloki rywalizują między sobą, a takie organizacje jak ONZ czy Światowa Organizacja Handlu utraciły wpływy. UE jest oddalona od konfliktu amerykańsko-chińskiego w regionie Pacyfiku, ale musi przejąć większą odpowiedzialność za konflikty w swoim bezpośrednim otoczeniu regionalnym. W tym scenariuszu jednolity rynek UE odgrywa znaczącą rolę dla firm niemieckich, gdyż nie mogą już swobodnie działać jednocześnie na rynkach chińskich i amerykańskich, i zmuszone są do wyboru między USA a Chinami.

Najgorszy scenariusz to „świat w wiecznym kryzysie”. Stany Zjednoczone i Chiny otwarcie uważają się za przeciwników i walczą wszelkimi sposobami, aby przeciągnąć inne państwa na swoją stronę. Świat intensywnie się zbroi, szczególnie w dziedzinie cyberwojny. Dominują sankcje, kontrola eksportu i zakazy inwestycyjne dla zagranicznych korporacji. UE nie ugruntowała swojej pozycji światowego mocarstwa, nie powstały żadne gospodarcze „europejskie czempiony”, które mogłyby zająć czołowe pozycje w skali globalnej. Co więcej, UE coraz bardziej ulega dezintegracji, poszczególne państwa okazują się zbyt małe do tego, by sprostać konkurencji z Chin czy USA. Rynek europejski kurczy się i traci na znaczeniu, poziom życia w Europie spada.

Nie będziemy dokładnie opisywać tej ekspertyzy, ale jednym z możliwych rozwiązań dla niemieckiego przemysłu byłby podział niemieckich firm na różne regionalne firmy, które po prostu działałyby na poszczególnych rynkach – amerykańskim, chińskim i europejskim; czyli już nie jako filie spółki z główną siedzibą w Niemczech, ale jako firmy „lokalne”. Tymczasem niemieckie firmy zakładają, że nie będą musiały dokonywać wyboru typu albo-albo.

Już z tego pobieżnego opisu wynika, że Niemcy poważnie boją się o przyszłość swojego przemysłu, który w olbrzymim stopniu skorzystał na układzie geopolitycznym, z którym mieliśmy do czynienia w ostatnich dekadach. Neoliberalizm zawsze chętnie krytykowały, ale to właśnie w czasie jego panowania stały się wielokrotnym mistrzem światowego eksportu. Bez wątpienia najbliższa ich sercu opcja polegałaby na tym, by UE stała się nowym mocarstwem, które będzie balansować między USA i Chinami. Narzędziem spajającym „jedność europejską” miałby być właśnie „kapitalizm interesariuszy” i agenda zrównoważonego rozwoju. Jednocześnie UE krytykowałaby dalej Anglosasów za ich model „kapitalizmu udziałowców”. Jednocześnie, UE także miałaby powód do krytyki Chin. Nieprzypadkowo w swojej ostatniej książce Klaus Schwab pisze, że Chiny reprezentują także zły wariant kapitalizmu, a konkretnie „kapitalizm państwowy”.

Co ciekawe, z badania przeprowadzonego przez Fundację Róży Luksemburg wynika, że niemieckie główne media prezentują bardzo negatywny obraz Chin8. Narracja jest w nich niezwykle uproszczona i podporządkowana perspektywie interesów niemieckich. Cały czas porównuje się Chiny z niemieckimi, europejskimi czy zachodnimi wartościami, i podkreśla kontrast między „my” a „Chinami” jako „innymi”, przy czym w wielu przypadkach „oni” przedstawiani są jako ktoś gorszy. Badanie mówi wręcz o używaniu stereotypów jeszcze z czasów kolonialnych, przy czym otwarte rasistowskie resentymenty są odrzucane, ale subtelnie wkomponowywane w inne obrazy, jak choćby przedstawianie jedzenia dzikich zwierząt jako czegoś prymitywnego. Jego autorzy mówią wprost o tym, że obrazy Chin prezentowane w niemieckich mediach podporządkowane są propagowaniu wizji zagrożeń, które wywodzą się z kontekstów kolonialnych i antykomunistycznych. Nie jest sprawą przypadkową, że ekspertyzę sporządziła fundacja lewicowej partii Die Linke, która jest najbardziej antyamerykańską siłą w niemieckim parlamencie i która chętnie widziałaby Niemcy w ścisłym sojuszu z Rosją i Chinami. Rzecz w tym, że niemieccy przedsiębiorcy wcale tego nie chcą, gdyż USA ciągle są najważniejszym partnerem handlowym Niemiec…

Podsumowując, wszystko wskazuje na to, że Niemcy podejmą próbę utworzenia z UE swego własnego europejskiego imperium, które będzie balansować między USA i Chinami, tak by niemieckie firmy mogły jak najdłużej korzystać z możliwości w miarę swobodnego działania na wszystkich rynkach.

Dziejowa szansa dla Polski

Realizacja planu niemieckiego zakłada konieczność narzucenia Europie ideologii „kapitalizmu interesariuszy” i agendy tzw. zrównoważonego rozwoju. Jednocześnie Unię Europejską będzie mógł uratować tylko prawdziwy zamordyzm, do którego Niemcy jak wiadomo, są zdolni. Europejczycy zostaną poddani odziaływaniu propagandowemu, zgodnie z którym Chiny mają stanowić dla Europy cywilizacyjne i egzystencjalne zagrożenie, dlatego Europa musi „mówić jednym głosem”, żeby je odeprzeć. Europejczycy będą straszeni tym, że po upadku UE nasz kontynent zostanie gospodarczo przejęty przez Chińczyków i ewentualnie Amerykanów, i zostaniemy zdegradowani do drugiego świata. Jednocześnie Niemcy oczywiście będą robić z Chinami interesy.

Jak już nie raz o tym pisaliśmy, z obliczeń przeprowadzonych przez Instytut Cybernetycznych Analiz Strategicznych9 wynika, że około roku 2025 Chiny uzyskają tak dużą przewagę nad USA, że te zejdą ostatecznie ze sceny jako mocarstwo światowe. Jednocześnie stracą także swoją przewagę w stosunku do pozostałych członków NATO, tak więc i ta organizacja się rozpadnie. Co z UE? Ponieważ Chiny nie będą w żadnym stopniu zainteresowane przetrwaniem UE, która miałaby być „bazą” dla niemieckich firm, będą więc grać na jej rozpad.

Rzecz w tym, że wbrew temu, co twierdzi ekspertyza Bertelsmanna, rozpad UE wcale nie musi oznaczać degradacji ekonomicznej Europy. Wręcz przeciwnie! Przez ostatnie lata Niemcy, marząc o tym, by wybić swoje firmy na pozycje globalnych czempionów, wysysały wszystkie soki z Europy. Chińska inicjatywa Jednego Pasa, Jednej Drogi to wielka szansa dla tych państw europejskich, które musiały ponieść największe ofiary na ołtarzu „integracji europejskiej”. Musiałyby tylko – przy czym to „tylko” tak naprawdę jest największym problemem – zacząć na nowo myśleć kategoriami swoich suwerennych interesów… Przykładowo Polska mogłaby w oparciu o licencje chińskie rozwijać swój własny przemysł, a nie być tylko taśmą produkcyjną dla Niemiec.

Dlaczego to jest możliwe? Dlatego, że chiński pomysł na świat jest zupełnie inny niż anglosaski czy niemiecki! Chiny nie forsują żadnej globalistycznej ideologii, a ich pomysł opiera się na współpracy suwerennych państw, które muszą we współpracy z Chinami dostrzegać dla siebie konkretne korzyści. Nie przymus, wyzysk, dominacja i asymetria, a współpraca i wzajemność jest ideową podstawą chińskiego pomysłu. Dzięki takiej współpracy na nogi mogłoby stanąć europejskie południe, brutalnie „wydojone” przez europejską północ. Dzięki takiej współpracy moglibyśmy odzyskać gospodarczą i polityczną suwerenność. W końcu jak słusznie pisał Schwab, Chiny reprezentują „kapitalizm państwowy”, który jest dobrym modelem do tego, żeby i Polska stanęła na nogi.

Co należałoby robić w najbliższych latach? Grać z unijnymi instytucjami w kwestiach agendy „kapitalizmu interesariuszy” i tzw. zrównoważonego rozwoju, a jednocześnie rozmawiać z Chińczykami. Musimy bowiem przygotować się na przestawienie profilu działalności tych polskich firm, które w tej chwili stanowią podsystem niemieckiej gospodarki. Należałoby się zastanowić, w jaki sposób „oderwać” je od niemieckiej taśmy produkcyjnej i przestawić na produkcję, która służyłaby polskim interesom gospodarczym. W ten sposób należy doczekać do momentu rozpadu UE i gładko spaść na cztery łapy.

Współpraca z Chinami stanowi dla Polski dziejową szansę. Chińczycy są bowiem w stanie zneutralizować dwa państwa, które w największym stopniu doprowadziły nas do stanu, w którym się znaleźliśmy – Niemcy i Rosję. Rolę taką miały odegrać Anglia i Stany Zjednoczone, ale te państwa wspierały nas tak długo, jak długo miały w tym interes, a zazwyczaj długo go nie miały. Świadczy o tym zachowanie Anglii na konferencji w Wersalu, gdzie Anglicy byli głównymi adwokatami pokonanych Niemiec przeciwko Polsce, świadczą o tym porozumienia zawierane w Teheranie, Jałcie, Poczdamie w czasie II wojny światowej, jak również sytuacja po 1989 r., kiedy Amerykanie dali Niemcom zielone światło do budowania swojej Mitteleuropy. Chiny będą pewnym sojusznikiem, bo ich interesy są stałe.

Wielka szansa – ale musimy stoczyć walkę

Chiny są śmiertelnym wrogiem „niemieckiej Europy”, stąd też Niemcy będą robić wszystko, żeby Europa – w znaczeniu Europy suwerennych państw – nie została włączona do inicjatywy Jednego Pasa, Jednej Drogi. A kiedy UE się rozpadnie, będą destabilizować region, żeby utrudnić życie Chińczykom.

Przypadek Polski jest tu szczególnie dramatyczny. Nie od dziś wiadomo, że Polska jest państwem wyjątkowo zasobnym w różne surowce naturalne – Niemcy od dawna planują położyć na nich łapę. Planowały zrobić to poprzez UE, ale po jej rozpadzie, będą próbowały osiągnąć swoje cele innymi sposobami. Musimy być więc niezwykle czujni i ostrożni! Stąd też mamy absolutną pewność, że staniemy się obiektem zmasowanego ataku propagandowego, którego celem będzie zatrzymanie nas – albo strategicznych obszarów Polski – w niemieckich szponach.

Torpedowane będą wszelkie próby wykształcenia się polskiej inteligencji i polskiego gospodarza, który pokierowałby odpowiednio naszymi sprawami. Społeczeństwo będzie dzielone. A przede wszystkim, karmione intensywną antychińską propagandą. Propaganda ta będzie miała pewien wspólny rdzeń, ale zasadniczo będzie robiona w kilku wariantach, dla różnych grup ideowych polskiego społeczeństwa.

Wspólnym rdzeniem tej antychińskiej akcji dyfamacyjnej będzie kwestia „zamordyzmu” i „totalitaryzmu”. Pomijana będzie kwestia tego, że taki zamordyzm i totalitaryzm od lat wprowadzany jest właśnie na Zachodzie, a agenda „kapitalizmu interesariuszy”, ściśle związana z wizją Schwabowej czwartej rewolucji przemysłowej, proces ten doskonale domknie. Uwaga ludzi od tego właśnie procesu będzie odwracana właśnie poprzez straszenie Chińczykami. Jednocześnie pomijana będzie kwestia tego, że zamordyzm Schwabowej agendy służy globalistom i dużym korporacjom, a obywatele europejscy w coraz większym stopniu traktowani są wyłącznie jako przedmiot, który ma siedzieć cicho i słuchać się elit. W przeciwieństwie do tego autorytaryzm chińskiej partii komunistycznej służy interesom ludzi, co nieraz zostało udowodnione, jak choćby podczas ostatniego kryzysu chińskich firm developerskich, którym państwo chińskie pozwoliło upaść, gdyż ich działalność nabierała coraz bardziej pasożytniczego dla społeczeństwa charakteru10. Jednocześnie różne działania podejmowane przez władze Chin służą zachowaniu integralności swojego państwa, zagrożonej przez wrogie działania podejmowane przez świat Zachodu, czego przykładem były ostatnie wydarzenia wokół Hongkongu. Może gdyby Zachód zostawił Chiny w spokoju i nie próbował podminowywać tego państwa swoją własną propagandą, to zakres wolności politycznej w Chinach byłby ciut większy? Warto też zwrócić uwagę na to, że dla cywilizacji chińskiej charakterystyczny jest dualizm prawa publicznego i prywatnego, dzięki czemu Chińczycy mogą cieszyć się sporym zakresem wolności w sferze rodzinnej11. Na Zachodzie przeżywamy regres do monizmu prawa publicznego, przez co także rodzina i prywatność znajdują się pod coraz większą kontrolą państwa, co przejawia się choćby poprzez odbieranie dzieci rodzicom, którzy nie spełniają wymogów ustalanych dla nich przez biurokratów.

Ze względu na dużą podatność Europejczyków, w tym Polaków, na propagandę, taka antychińska narracja będzie niezwykle skuteczna. Oprócz tego będziemy mieli do czynienia z „subnarracjami” dla poszczególnych grup światopoglądowych. Skoncentruję się na dwóch głównych.

Dla postępowych „Europejczyków narracja będzie krążyć wokół kwestii zrównoważonego rozwoju, demokracji, praw LGBT itd. Chiny będą przedstawiane jako globalny truciciel, który grozi przeludnieniem związanym z wycofaniem się przez to państwo z polityki jednego dziecka. Chiny będą wrogiem postępowej części ludzkości. Sprawa jest oczywista.

Zatrzymajmy się dłużej na kwestii narracji skierowanej dla szeroko rozumianej polskiej prawicy. Tutaj dominować oczywiście będzie narracja antykomunistyczna, antymarksistowska. Ze względu na to, że na razie przy władzy znajduje się partia uznawana za prawicową i od jej decyzji zależy to, co będzie działo się w Polsce w najbliższych latach, sprawa ma fundamentalne znaczenie.

Sytuacja jest bardzo poważna, bo Niemcy są mistrzami w odpowiednim używaniu negatywnego stereotypu antykomunizmu. Ojcem tej strategii socjotechnicznej jest oczywiście Józef Goebbels, który w czasie wojny budował pozytywny wizerunek Niemiec jako państwa, które walczy z bolszewizmem. Atak na ZSRR przedstawiany był jako ogólnoeuropejska krucjata przeciw bolszewikom, którzy mieli przedstawiać absolutne zło i zagrożenie. Działo się to dokładnie w czasie, kiedy Niemcy przeprowadzali Holokaust Żydów, w barbarzyński sposób traktowali Rosjan, grabili całą Europę i miliony Europejczyków zniewolili jako robotników przymusowych. A czyż nie obserwujemy w ostatnich latach prawdziwej mody na literaturę z gatunku „wspomnienia z Ostfrontu”? Tak, obserwujemy, jak również to, że młoda polska prawica w dużym stopniu kupiła tę propagandę i naprawdę wierzy, że powinniśmy byli iść z Hitlerem na Moskwę, bo przecież to Niemcy stali na straży „cywilizacji zachodniej”. Propaganda Józefa Goebbelsa odnosi spektakularne sukcesy i zostanie bezpardonowo wykorzystana przeciwko Chinom.

Jej sukces bierze się w dużej mierze z tego, że po wojnie wielu zbrodniarzy nazistowskich użyło – niestety z powodzeniem – Kościoła katolickiego do swoich własnych celów i spreparowało zabójczego infowirusa, że esencją katolicyzmu jest właśnie antykomunizm. A ponieważ rzekomo esencją nazizmu był antykomunizm – co jest nieprawdą – to wychodzi na to, że nazizm był zgodny z katolicyzmem, a nawet stał w forpoczcie obrony katolicyzmu… Miliony katolików na całym świecie kupiły tę propagandę, dzięki której taki choćby zbrodniarz jak Josef Mengele mógł spokojnie żyć po wojnie w Ameryce Południowej. A ilu z nich zakładało i działało w różnych organizacjach katolickich, czy też szerzej, chrześcijańskich? Nie wierzycie Państwo? Wpiszcie sobie w wyszukiwarkę hasło: Kolonia Godności i poczytajcie, jak to wyglądało w praktyce.

Teraz dokładnie to samo instrumentarium zostanie przeniesione na Chiny, a polscy katolicy bez zawahania je kupią. I uwierzą, że to Chiny są największym cywilizacyjnym zagrożeniem.

Żeby uniknąć nieporozumień, zaznaczymy, że oczywiście nie tylko Niemcy mają interes w kolportowaniu takiej propagandy. W tej kwestii cały Zachód mówi jednym głosem. Stąd też, kiedy napotykamy tę właśnie propagandę, musimy mieć świadomość, że może ona pochodzić z różnych źródeł. Ale ostatecznie to Niemcy mają największy interes w tym, żebyśmy zostali w ich drużynie.

Prawdziwy popis tej narracji dała Małgorzata Wołczyk w artykule, który 1 lutego 2021 r. ukazał się na stronie magazynu „Do Rzeczy”. Czytamy w nim:

„29 stycznia skończyły się wirtualne obrady Światowego Forum Ekonomicznego, którego honorowym gościem był Xi Jinping – prezydent Chińskiej Republiki Ludowej i sekretarz Komunistycznej Partii Chin. To on zainaugurował Davos, mimochodem pochwalił się także, że jego kraj jest jedyną gospodarką, która rozwinęła się w środku pandemii i był tak miły, że ostrzegł nas lojalnie: »Świat nie będzie już taki jak wcześniej«. Byłoby nietaktem oczekiwać od przywódcy mocarstwa, że wspomni coś o Wuhan czy nieprzerwanych podróżach Chińczyków jeszcze niemal przez 3 miesiące, zanim świat zrozumiał, jaki prezent importował sobie z Państwa Środka i to pomimo ostrzeżeń płynących z Tajwanu już w grudniu 2019. I tym razem przywódcy światowi złożyli potulnie wirtualne ręce do oklasków, choć chiński wirus w międzyczasie zabija ich rodaków i zatapia gospodarki. Ale co tam! Przecież jeszcze wiosną prezes i założyciel Davos – Klaus Schwab ucieszył się w jednym z tweetów, że pandemia nas zdziesiątkuje i jakoś nikogo to nie obeszło z wyjątkiem paru rozgarniętych dziennikarzy i demografów wstrząśniętych niefrasobliwością światowego przywódcy. Gdyby ktoś nie był w stanie uwierzyć, zamieszczam cytat oryginalny: »As the global population is currently not #sustainable and birth rates need to fall, this can be viewed as a very positive outcome of the #Covid_19 pandemic«. Podczas ostatnich obrad Klaus Schwab składał najserdeczniejsze wyrazy przyjaźni i szacunku wobec przywódcy komunistycznych Chin, ciesząc się jednocześnie, że razem rozpoczynamy »nową globalną erę«, w której możemy liczyć na współpracę z Chinami”12.

Pani Wołczyk bez wątpienia można pogratulować niezwykłego talentu propagandowego – gdyby ustanowiono nagrodę im. Józefa Goebbelsa, przypuszczam, że jej kandydatura zostałaby poważnie rozważona… Dokonała bowiem tutaj zabiegu niezwykle sprytnego – połączenia Schwaba, „chińskiego wirusa”, planów depopulacyjnych globalistów i chińskiego komunizmu. Nie ma wątpliwości, że zdecydowana większość polskiej prawicy taką narrację kupi i właściwie już kupuje.

Ze względu na to, że od początku lat 80. polskie społeczeństwo znajduje się pod wpływem propagandy zachodniej, i że od 1989 r. zagraniczne kanały wpływu przejęły bez reszty kontrolę nad naszym państwem, Polska nie wykształciła inteligencji, która potrafi odróżniać informacje od propagandy, pojęcia od stereotypów13. Wśród polskich dziennikarzy czy też „influencerów” dramatycznie brakuje osób, które rzeczywiście próbują dotrzeć do prawdy – większość z nich to nieświadome swojej roli pudła rezonansowe propagandy robionej przez specjalistów. Mało kto naprawdę zadał sobie trud, żeby dokładnie zbadać, co robi Klaus Schwab albo żeby dowiedzieć się czegoś prawdziwego na temat Chin. Ostatecznie wystarczy, że padnie magiczne słowo „komunizm” i polska prawica już wszystko „wie”… Stąd bardzo niepokoi mnie taka możliwość, że to właśnie polscy prawicowi dziennikarze i „influencerzy”, z dobrymi chęciami, ale urobieni propagandowo i z głowami pełnymi odpowiednich stereotypów, będą główną tubą niemieckich – i szerzej zachodnich – działań operacyjnych… Jednocześnie z ich pomocą będzie podsycany konflikt między tymi od „zrównoważonego rozwoju” a „obrońcami chrześcijańskich wartości”, przez co uwaga Polaków zostanie skoncentrowana wyłącznie na tematach zastępczych i niemożliwe stanie się wypracowanie jakiejkolwiek konstruktywnej strategii działania.

Tematem takim może też stać się Polexit, gdyż kwestią oczywistą jest, że naciski ideologiczne z Brukseli będą coraz silniejsze. Dyskusjom na temat Polexitu nie będzie jednak towarzyszył żaden głębszy namysł nad tym, co dalej. A antychińska propaganda pewnie będzie nadal rządzić polskimi głowami, więc żadne kroki nie zostaną podjęte w kierunku nawiązania współpracy z Chinami. Polska znajdzie się w totalnej izolacji i można liczyć się nawet z tym, że straci regiony powiązane gospodarczo z Niemcami, gdyż wynarodowieni Polacy będą woleli stać się na zawsze „przydupasami” Niemców niż powalczyć o godne nam miejsce wśród narodów świata. A prawica będzie w stanie ogłosić wyłącznie „zwycięstwo moralne”…

A co z Międzymorzem? – niejeden Czytelnik zada pewnie takie pytanie. Tak, zdajemy sobie sprawę z tego, że duża część polskiej prawicy, z Markiem Jurkiem na czele, który już od dawna intensywnie straszy Polaków chińskim komunizmem14, forsuje właśnie taki pomysł rozwiązania naszego problemu. W niedawno opublikowanym tekście Strategia, czyli narodowa odpowiedzialność Jurek twierdzi:

„Europa polityczna będzie bowiem wspólnotą losu, wspólnotą mimo różnic albo nie będzie jej w ogóle. Natrętnych ingerencji pod pretekstem »wspólnoty wartości« nie powstrzymamy ani w pojedynkę, ani odwołując się do »suwerenności absolutnej«. Jeśli nie sformułujemy wprost wspólnego stanowiska państw Europy Środkowej, afirmującego wartości cywilizacji chrześcijańskiej, kultywującego pamięć o walce z komunizmem i konieczność historycznego potępienia marksizmu, potwierdzającego wolę zachowania suwerenności naszych państw, jeśli nie przedstawimy tego stanowiska nie jako retorycznego suplementu do zabsolutyzowanych »wartości unijnych«, ale jako zbioru praw podstawowych naszych narodów – nie zbudujemy płaszczyzny partnerskiej współpracy z państwami zachodniej części Unii”15.

Marek Jurek opisuje tutaj główne założenia idei Intermarium, które ma nas obronić jednocześnie przed Brukselą, Niemcami, Rosją i oczywiście Chinami. Pomysł ten to czyste mrzonki, które mają wpędzić nas w ślepy kanał. Po pierwsze, cały ten region jest gospodarczo całkowicie uzależniony od Niemiec, a suwerenność energomaterialna jest kluczowa do tego, by móc bronić własnych wartości. Ani Węgry, ani Czechy nie są zainteresowane konfliktem z Niemcami, bo za dużo by na tym straciły. Polsce grozi cofnięcie dotacji unijnych, za które partia rządząca chciała sfinansować swój Nowy Ład. Można sobie wymachiwać szabelką, ale nic to nie da. Po drugie, państwa te mają wiele sprzecznych interesów, choćby w kwestii Rosji. Zarówno Węgry, jak i Czechy obawiają się polskiej ślepej rusofobii, gdyż same uprawiają politykę wielowektorową. Także stosunek poszczególnych państw do Chin jest bardzo zróżnicowany. Po trzecie, patronem tego projektu osobiście był Donald Trump, a od czasu zmiany warty na Kapitolu, Amerykanie w ograniczonym zakresie są zainteresowani jego kontynuacją. Zwolennikom Intermarium zostaje już chyba tylko Izrael jako sojusznik…

Nie jest dobrze

Nasza konkluzja jest optymistyczno-pesymistyczna. Oto otwiera się przed nami niezwykła szansa, żeby autentycznie wstać z kolan i odzyskać pełną suwerenność. Jednakże nadzieja na to, że Polska w ciągu najbliższych kilku lat stworzy inteligencję narodową, która bardzie CAŁKOWICIE odporna na niemieckie – i szerzej, zachodnie – akcje dezinformacyjne, jest bardzo nikła. Polska została mentalnie spenetrowana przez państwa zachodnie i środowisk odróżniających prawdę od propagandy jest tyle, co kot napłakał. Trzeba przyznać, że obce kanały wpływu wykonały olbrzymią pracę, żeby podporządkować sobie mentalnie liczne środowiska w Polsce, i to o przeciwstawnych poglądach.

W najbliższych latach nacisk ideologiczny na Polskę i Europę będzie rósł. Nie po to Klaus Schwab i jego ludzie przez 50 lat budowali swoje imperium, żeby teraz Polacy im się stawiali. Nowi Ludzie będą wierzyć w zrównoważony rozwój, „kapitalizm interesariuszy”, kult Matki Natury i nauki. A polska prawica, jeśli nie zacznie używać swojej inteligencji, nadal będzie tylko dreptać za ludźmi z Davos, będąc przy tym używaną do tego, by być straszakiem dla tych „postępowych”.

Przetrwanie naszego narodu zależy tylko i wyłącznie od tego, czy Polacy – a przede wszystkim polska prawica, bo lewica chce być rządzona przez Brukselę – zrozumieją, że tylko Chiny mogą zdusić agendę Klausa Schwaba. Tylko przystępując do inicjatywy Jednego Pasa, Jednej Drogi obronimy się przed Schwabową agendą depopulacji i repoganizacji, która kryje się za ideą „zrównoważonego rozwoju”. Szczególna odpowiedzialność ciąży tutaj na wszystkich osobach kształtujących przekonania polskich patriotów. Najwyższy czas, żeby odzyska

mentalną suwerenność, bo ona jest początkiem suwerenności politycznej i gospodarczej.

Magdalena Ziętek-Wielomska – Instytut Badawczy Pro vita bona

Tylko Chiny mogą złamać niemiecki imperializm. Bądźmy po właściwej stronie!

1 Stany Zjednoczone unikną bankructwa. Senatorowie się dogadali. Tymczasowo, 7.10.2021, https://www.money.pl/gospodarka/stany-zjednoczone-unikna-bankructwa-senatorowie-sie-dogadali-tymczasowo-6691350373034624a.html [dostęp: 22.10.2021].

2 K. Schwab, T. Malleret, Covid-19: The Great Reset, Cologny/Geneva 2020.

3 K. Schwab, P. Vanham, Stakeholder Capitalism: A Global Economy that Works for Progress, People and Planet, Hoboken 2021.

4 C. Dierig, Neuer Exportweltmeister – Deutschland verliert die Vormacht im Maschinenbau, 6.07.2021, https://www.welt.de/wirtschaft/article232336193/Neuer-Exportweltmeister-China-ueberholt-Deutschland-im-Maschinenbau.html [dostęp: 22.10.2021].

5 Globalisierungsszenarien – Herausforderungen und Handlungsoptionen aus Sicht der deutschen Wirtschaft, https://www.bertelsmann-stiftung.de/de/publikationen/publikation/did/globalisierungsszenarien-herausforderungen-und-handlungsoptionen-aus-sicht-der-deutschen-wirtschaft-all [dostęp: 22.10.2021].

6 Cf. Die Geschäftsgrundlage der deutschen Industrie (I), 18.10.2021, https://www.german-foreign-policy.com/news/detail/8735/ [dostęp: 22.10.2021].

7 Die Geschäftsgrundlage der deutschen Industrie (II), 19.10.2021, https://www.german-foreign-policy.com/news/detail/8737/ [dostęp: 22.10.2021].

8 Die China-Berichterstattung in deutschen Medien, wrzesień 2021, https://www.rosalux.de/publikation/id/44908/die-china-berichterstattung-in-deutschen-medien?cHash=57acbf6bd6857c842b1784cfffca6e60, cf. Feindbild China, 22.10.2021, https://www.german-foreign-policy.com/news/detail/8741/ [dostęp: 22.10.2021].

9 Cybernetyczna analiza procesów sterowania międzynarodowego (cz. 2 – Koncert mocarstw w XXI wieku – Chiny), https://instytuticas.wordpress.com/2018/10/01/cybernetyczna-analiza-procesow-sterowania-miedzynarodowego-cz-2-koncert-mocarstw-w-xxi-wieku-chiny/ [dostęp: 22.10.2021].

10 „Tymczasem podejście Chin znacząco różni się od tego, co robią zachodnie rządy i największe banki centralne. Państwo Środka myśli w perspektywie dekad, a nie lat. Dlatego też stara się przekierować kapitał w bardziej produktywne sektory gospodarki, nawet jeśli będzie to oznaczało upadek deweloperów i chwilowe perturbacje. Taka polityka pozwoli Chinom rozwijać się w obszarze nowoczesnych technologii. W tym czasie Stany Zjednoczone dalej będą płacić ludziom za to, że nic nie robią. Ewentualnie wyślą trochę pieniędzy do jakiegoś laboratorium na stworzenie groźniejszych odmian wirusów bądź też po prostu wyrzucą kolejne miliardy na utrzymanie baz wojskowych na całym świecie. Oczywiście jest to sarkazm, ale doskonale wiecie, co mamy na myśli. W zależności od tego, gdzie skierujemy kapitał, gospodarka może albo fantastycznie się rozwijać, na czym skorzysta większość obywateli, albo jej rozwój będzie blokowany, ale mała część będzie mogła się bogacić bez jakiegokolwiek ryzyka”. Upadek Evergrande – czy jest się czego bać?, 22.09.2021, https://independenttrader.pl/upadek-evergrande-czy-jest-sie-czego-bac.html [dostęp: 22.10.2021].

11 Cf. M. Hagmajer, Wspólne wartości oraz synergia dystrybucjonizmu i konfucjanizmu w myśli ekonomicznej, „Nowoczesna Myśl Narodowa” 2021, nr 8-9, s. 46-48, https://www.nowoczesnamysl.pl/wp-content/uploads/2021/06/NMN-8-9-kwiecien-maj.pdf.

12 M. Wołczyk, „Wielki Reset” w Davos – czyli znów o tym, o czym milczą inni, 1.02.2021, https://dorzeczy.pl/swiat/170943/wielki-reset-w-davos-czyli-znow-o-tym-o-czym-milcza-inni.html [dostęp: 23.10.2021].

13 Cf. Myślenie pojęciowe a myślenie stereotypowe – Andrzej Wronka, Kazimierz Ajdukiewicz, doc. Józef Kossecki, 14.03.2016, https://pubmedinfo.org/2016/03/14/myslenie-pojeciowe-a-myslenie-stereotypowe/ [dostęp: 23.10.2021].

14 Swego czasu Marek Jurek miał nawet żądać wydania przez Chiny „małego Buddy”, co pamiętają starsi Czytelnicy. Niestety, nie udało mi się znaleźć żadnych internetowych źródeł na ten temat, pozostaje polegać nam na relacjach ustnych.

15 M. Jurek, Strategia, czyli narodowa odpowiedzialność, 20.07.2021, https://teologiapolityczna.pl/marek-jurek-strategia-czyli-narodowa-odpowiedzialnosc [dostęp: 23.10.2021].


Dziękujemy za zainteresowanie naszym czasopismem. Liczymy na wsparcie informacyjne: Państwa komentarze i polemikę z naszymi tekstami oraz nadsyłanie własnych artykułów. Można nas również wpierać materialnie.

Dane do przelewów:
Instytut Badawczy Pro Vita Bona
BGŻ BNP PARIBAS, Warszawa
Nr konta: 79160014621841495000000001

Dane do przelewów zagranicznych:
PL79160014621841495000000001
SWIFT: PPABPLPK

Jedna odpowiedź

Add a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *